Szkoła

Wywiad

Opis

Transkrypcja nagrania: p. MB
Długość nagrania: 3h 12m 20s
Osoby:
MR – Marta Rakoczy
MM – Monika Maciejewska
MB – pani MB (na prośbę Rozmówczyni została Ona zanonimizowana)

00:02 – MR – Pani M., to może byśmy na początku spy spytały, gdzie pani chodziła do szkoły. I nam... nas głównie interesuje szkoła podstawowa
00:09 – MB – [Tak
00:10 – MR – [Ale w wywiadach z rozmówcami też pozwala im się otwierać na inne doświadczenia szkolne, bo często jakby o podstawówce jest w ogóle komuś (wygodnie) opowiadać przez odwołanie do , więc... ale byśmy przede wszystkim pytały o podstawówkę, tak.
00:24 – MB – Ja urodziłam się w Bydgoszczy. W roku '55 i tam też chodziłam do podstawówki. O tyle ciekawa jest sprawa, że zaczynałam podstawówkę, wtedy kiedy była siedmioletnia, a kończyłam już ośmioletnią
00:39 MR – [O
00:39 – MB – Podstawówkę oraz przeżywałam ten (1.0) okres, kiedy zaczęto budować tysiąc szkół na tysiąclecie. Właśnie do tysiąclatki zaczęłam... poszłam do tysiąclatki dokładnie w połowie siódmej klasy, czyli piękną, nową szkołą nacieszyłam się raptem przez rok. (1.3) Przez (2.1) w Bydgoszczy jakby z poprzedniego okresu, ponieważ to była (1.3) to była szkoła przeznaczona na czterolatkę, czyli tą szkołę podstawową. Potem było gimnazjum i ten budynek był w zasadzie przystosowany do podstawówki czteroklasowej. Potem na skutek reformy oświatowej tam dobudowywali coś, poszerza:no (4.4) Myśmy byli mali i to wszystko dla nas było nowe i:: (1.3) ale pamiętam dokładnie, że to była taka stara szkoła czteroklasowa (3.4) No i chodziłam do tej szkoły:: w Bydgoszczy (2.8) nie wiem jeszcze, co na ten temat dopowiedzieć, bo potem potem były różne perturbacje, bo szkoły po czwartej klasie no nie miano, gdzie nas wsadzić, to posłano bardzo, bardzo, bardzo daleko na inne osiedle do szkoły, która miała wszystkie osiem klas oczywiście:: oczywiście na dwie zmiany: z różnymi innymi takimi niedogodnościami typu dla dziecka (1.8) w piątej klasie to była i odległość, i po=popołudniowe lekcje >(często były)<, z rana, część była po południu, w ogóle się nie zmieniło od tamtego czasu, jak słyszę (1.1) no i tak. (2.0) To odpowiedź na to pytanie. A potem... pod koniec siódmej klasy mieliśmy już tak mniej więcej blisko tysiąclatkę na osiem oddziałów mniejsze... czy to była siódma czy tylko ósma klasa? Nie pamiętam, ale powiedzmy siódma–ósma klasa. I mieliśmy piękną tysiąclatkę, małe na dole, duże na górze, szatnia kapcie i tak było bardziej podobne do tej szkoły, do której mój syn już chodził potem do podstawówki na zwykłym, normalnym warszawskim osiedlu.
03:22 – MR – Pani M., a pamięta pani pierwszy dzień w szkole? Emocje temu towarzyszące, przygotowania...
03:27 – MB – Ojejku. Wtedy szło się do szkoły, ponieważ no szło się. Rzadko kto chodził do przedszkola, więc te... to przygotowanie raczej było od strony rodziny. Związane to było z tym, że że szkoła to było coś! Taki pierwszy etap ku (1.6) samodzielności. No już się przestawało być dzieckiem. (1.6) Tornister oczywiście nie było takich spraw, że zakupy ((śmiech)) bo przede wszystkim nie każdego było stać na zakupy, więc czegokolwiek do szkoły, więc to na pewno było, było szykowanie tego tego ubrania, to były mundurki, to po prostu szło się do sklepu i się kupowało zwykły mundurek, z podszewki, bo bo tak można było porównać sukienki bawełnianej. Ja miałam sukienkę dwuczęściową, to już byłam w ogóle spódniczka plisowana granatowa, góra... to była dzianina z marynarskim kołnierzem. To był mój mundurek wyjściowy, >ale to tak sobie< rodzina zażyczyła, że ta tak mam chodzić. Nie było przygotowań, bo tornistry to były raczej prezentowane na gwiazdkę albo z większych okazji:. Miały być mocne, solidne, na wszystkie lata, czyli ja dostałam czteroletni tornister ze świńskiej skóry, bardzo ciężki, bardzo mało pojemny, no ale rodzina się złożyła. I to też nie było tak, że kupujemy na każdy rok te przybory, tylko jak się już raz dostało, to się miało mieć. Aż do następnego etapu, czyli powiedzmy taką drugą cezurą to byłaby >()< cztero:: z czwartej klasy do piątej klasy, to już było coś. W piątej klasie można już było mieć teczkę, bo=w nie było tak, żeby na przykład ktoś przyszedł do z tych młodszych dzieci i nosił teczkę, a wtedy były tak – tornistry: albo teczki. Teczkę mogli nosić tylko starsi uczniowie, więc następny awans to było noszenie teczki. Teczkę to ja miałam upatrzoną już od samego początku, teczkę po... mojego taty, tą do pracy którą nosił, i wszyscy wiedzieli, że jak ja pójdę do piątej klasy, to ja tą teczkę będę nosiła do szkoły. A wtedy mój tata kupi sobie nową teczkę, a tą starą to będę ja nosiła. I ja w zasadzie przez cztery lat nic innego nie robiłam, tylko marzyłam o tej teczce taty:, która... którą on w tym czasie też nosił do pracy... >piórnik< miałam po , który:, który nie przeżył , czyli też był historyczny, nie był piórnikiem jakimś takim super, wszystkie inne dzieci miały zwykłe drewniane piórniki zasuwane, były dwa rodzaje piórników (x) Czy ja o tym mam mówić, czy?
06:37 – MR – Tak, super.
06:37 – MB – Więc inne dzieci miały piórniki drewniane:. Piórniki dzieliły się na trzy – takie normalne, jakby pudełko z klapką, drewniane wszystko. Były zasuwane, czyli pudełko takie zasuwane na taką, taką szufladkę::
06:59 – MR - [Jak zapałki
07:00 – MB – [Ale były też piórniki z żaluzją. To wtedy to się zasuwało jak te z klapką >z-z< z taką klapką, ale ona tak jak żaluzja się chowała pod spód i one były tak żaluzyjnie=ja nie wiem, jak to było zbudowane, bo ja takiego piórnika nie miałam, ale wiem, że dzieci miały właśnie takie z żaluzją. (1.6) Ciekawa, ciekawa sprawa. W piórniku były przegródki z listewek, oczywiście wszystko drewniane. Piórniki mogły być całkiem gładkie, z wzorem , z Zakopanego, bo też już dzieci potem piórniki z napisem „Zakopane”, bo tam już ktoś potem pojechał na wczasy, bo >wtedy przecież się na wczasy jeździło< (FWP), dzieci jeździły na kolonie, więc czasem ktoś przywiózł jako pamiątkę. Ja miałam swój skórzany piórnik z prawdziwej skóry, więc byłam zupełnie, miałam zupełnie coś innego niż niż inne dzieci. Pisało się oczywiście stalówką, bo nie było można (). W pierwszej klasie pisało się ołówkiem, potem dopiero przechodziło się... następny awans to było przejście z ołówka na stalówkę. Faktem jest, że stalówką trzeba było umieć pisać. Stalówka była taka normalna z (). Ja miałam elitarną, taką płaską: >nie wiem dlaczego, ale moi<, moja rodzina, rodzice i oni oni mieli taki kult . (1.5) Jako coś... >a Polski< to już w ogóle, bo bo... oni przez jakiś czas byli w Essen. Po pierwszej wojnie światowej przyjechali wrócili do Polski, osiedlili się w tak jakby na własnych śmie... takich na własnych śmieciach, >ale tam zawsze była kultura niemiecka<. Typowo, typowa niemiecka, gdzie praca jest wartością, służba jest wartością, że trzeba pracować, żeby coś mieć. (2.7) I właśnie, i... wartość przedmiotu, poza tym wartość przedmiotu, czyli trwałość, czyli nie było to „Jestem biedy, więc najtańszą stalówkę, potem najwyżej się popsuje albo będę krzywo pisał, tylko ... jesteśmy biedni”, bo po wojnie wszyscy byli biedni, „jesteśmy biedni, ale kupujemy troszeczkę droższe, żeby na dłużej starczyło”. Czyli ja pisałam stalówką taką specjalną z takim takim (wrombkiem), >ale< obsadka była normalna. Obsadka była zwykła, drewniana, grubsza, cieńsza, w takie zygzaki była aż ten, aż ten lakier ((śmiech)) ob=obdarł się, były poobgryz=poobgryzane te obsadki. Ja miałam piękną czerwoną, wiśniową i ja ją bardzo szanowałam, bo to bo to był naprawdę piękny kolor, piękny lakier. Może to było po ciotce, może po kimś z rodziny. Nie obgryzałam, tylko ssałam, inni obgryzali, bo mieli takie zwykłe, w taki wzorek. Oczywiście maczaliśmy te stalówki w kałamarzu. Kałamarz... ławki, ławki były takie drewniane, blaty, blaty pod
10:32 – MR – Były szufladki? Pod spodem?
10:33 – PMB – Nie było szufladek.
10:34 – MR – Nie?
10:35 – MB – Nie. Myśmy nawet nie mieli . Mieliśmy zwykłe blaty takie takie . U góry była, na obsadkę roweczek, pośrodku był , taki zwykły, szklany, on tkwił w tym, w tym, w tym blacie taki . Z (takimi) kałamarzami były w ogóle fajne sprawy, bo w kałamarzach było, były różne rzeczy, a tu muchy potopione, a to papierki powrzucane. Niektórzy specjalnie papierki wrzucali, za co musieli potem wyciągać, można, tak, donoszono, że, że ten jeden z drugim nawsadzał papierków. Co było takie fajne? , którzy byli wyznaczani na dyżur , mieli obowiązek przed lekcją sprawdzić, czy wszystkie kałamarze są napełnione. To był obowią... bo bo nie zmienialiśmy sal do czwartej, do trz..., do czwartej klasy nie zmieniało się sali. Nie pamiętam czy... Do trzeciej na pewno. Ale to możliwe było () z tym że że że po prostu musieliśmy się w siedem już (fa) () siedem klas... siedmioklasowa szkoła, dochodziły te oddziały () dochodziły i:: i po prostu trzeba było przejść do tego nowego budynku, może to było związane ze zmianą sal. Ale my po prostu jak mieliśmy... jak do pierwszej klasy poszliśmy na pięterko, to w tej klasie siedzieliśmy, no aż cały rok co najmniej. Klasy były opalane piecami węglowymi, przychodził pan i tam podrzucał, tak że najcieplej ci... >za gorąco< mieli ci, co siedzieli w pobliżu pieca, a ci inni... Karmel no ja wiem, że jesteś kochany, °idź już sobie°. I pan pan woźny pan woźny właśnie palił w piecu. Co co było takiego charakterystycznego, co już nie ma dawnie... >nie ma teraz<, to odzież... odzież zostawiało się przed salą, były takie , na takich listwach drewnianych, były takie haczyki i tam >się po prostu zostawiało< czapki, szaliki, i to tak wisiało, to nie ginęło, mimo że szkoły nikt nie zamykał. Co prawda ktoś pilnował, żeby dzieci same nie wychodziły same ze szkoły, zresztą nie wiem, tak mi się wydaje, że myśmy w ogóle nie byli pilnowani, a wiedzieliśmy, że nie wolno wyjść ze szkoły tak samemu. Że... albo myśmy byli tak wychowani, albo że byliśmy za mali, ale wiedzieliśmy po prostu, że wejść do szkoły możemy tylko i wyłącznie, wtedy kiedy idziemy na lekcje albo na zajęcia pozalekcyjne, a wyjść możemy tylko i wyłącznie po lekcji. Nie było takiego sobie latania. I rzadko kto... który rodzic przychodził po po dzieci do szkoły. Byliśmy od samego początku samodzielni >w pierwszej klasie< przez pierwsze dwa tygodnie przychodziła po mnie moja matka:, ale potem jakieś tam matki niepracujące, ale tak to potem już nie. dzieciak szedł do domu, sam (2.8) () koniec lekcji, dzieci szły >do domu<, nikt tam nie zostawał, świetlica nie (nie is), nie było takich rzeczy jak świetlica, że dziecko jakoś tam, po prostu wychodziło się ze szkoły i już. Była stołówka z tymi obiadami, może może może było. Nie pamiętam zupełnie:. Tego to nie pamiętam, ale pamiętam jedną rzecz, że że nie było toalet i była normalna sławojka ((uśmiechając się)) na podwórku: (1.9) nie wiem, jak to, jak to działało, ale jakoś tak nie było specjalnych problemów. Wiem, że była sławojka. Właśnie w jakimś innym budyn... >koło<, koło innego budynku właśnie, biblioteka była, stołówka, a za tym wszystkim była . I jakoś sobie wszyscy dawaliśmy radę=>nie zmienialiśmy< obuwia w szkole, ale był obowiązek noszenia czystego obuwia. Bardzo, bardzo:: duże znaczenie przywiązywano do:: >nauczyciele< przywiązywali do wyglądu ucznia. Uczeń musiał być schludnie ubrany, mieć czyste ręce, czyste paznokcie i czyste buty. Czyste uszy i szyję jeszcze, tak. Głowę sprawdzano nam raz w tygodniu, ponieważ, no niestety ale wszy były jednak normalną sprawą. Także nikt się nie burzył przy przeglądaniu głowy, jak ktoś został wysłany do higienistki, ponieważ coś mu tam znaleziono, nie był to koniec świata, po prostu higienistka mu skrapiała tym oc-octem czy czymś tam na zielono tą głowę. Przychodził w tym ręczniku na lekcję, siadał i:: życie toczyło się dalej. Większym wstydem były na przykład, przynajmniej dla mnie, niewyczyszczone buty, a dzieci miały obowiązek mieć czyste buty. A ja miałam stare buty, które troszeczkę wyglądały na:: no na takie no nieświeże i kiedyś zostałam no wyróżniona negatywnie z powodu tych butów. I to był jeden jedyny raz, że uznano moje buty za niewyczyszczone, one po prostu były ze starości już tak obdarte, że::: że już się nic nie dało zrobić. Gdy:=>nosiło< się odzież jeden po drugim, także jeżeli było dziecko tak jak ja pierwsze w rodzinie, no to po prostu nosiło:: po ciotkach, babciach albo to, co zostało w szafie. (2.5) Nie wiem, czy to jest interesujące takie, takie, tak
16:41 – MM – [Bardzo, bardzo.
16:43 – MB – Wtedy, wtedy po prostu: nie wiem nawet, czy... bo to jeszcze nie były takie czasy straszne, że nic . Raczej ludzie mieli mniej pieniędzy i oszczędzali, wtedy się nie wyrzucało i-i nie było wstyd na przykład chodzić w za dużych butach.
17:01 – MM – Tak.
17:03 – MB – To... >albo w za za małych<. Ja z kolei zawsze w za małych chodziłam (1.3) aż dorosłam do: rozmiaru mojej ciotki, która rzeczywiście miała rozmiar odpowiedni.. Także nie było wstydu, na przykład, nie było wstydu, jeżeli dziewczynka na przykład w trzeciej klasie przyszła nagle na:: tak zwanej (kaczuszce), bo to nie było, że to jest krzyk mody, tylko po prostu przyszła w butach po matce. I-i-i nikt jej nie zwracał uwagi, że niestosownym jest do przychodzenia do szkoły w butach na wyższym obcasie, ponieważ tak było. (1.9) Fajnie było, że że wszyscy nosili pończochy, chłopcy też i jak ((śmiech)) nosili krótkie spodenki, to im te pończochy wystawały ((śmiech)) spod spod spodenek, a nie było takiej możliwości, żeby w wieku lat 7–8 chodzili w długich spodniach, oni mogli dopiero zimą. Dopiero jak była zima to mogli chodzić w długich spodniach i ((śmiech)) to było śmieszne, że oni musieli chodzić w tych patentkach, to były takie bawełniane pończochy, takie no nie wiem, czy panie mogą sobie wyobrazić... takie bawełniane pończochy:: takie, takie ze <ściągacza>, które jak się założyło, to było ładnie, ale potem się zaraz rozciągały i były takie, takie
18:22 – MR – [Tak
18:23 – MB – takie już za duże ((śmiech)) ((dzwonek telefonu)) chyba, że były już za małe, przepraszam, odbiorę, dobrze?
18:27 – MR – Oczywiście.
18:32 – MB – Czy, czy właśnie o to, o-o-o to chodzi? No więc tak dziewczynki chodziły dokładnie w takich samych pończochach jak chłopcy. Nie było wtedy takich... jak mój syn już na świecie, to były takie rajsto... takie same bawełniane rajstopki, ale już rajstopki, a wtedy nie było takich rajstopek. (1.8) Potem dopiero były rajstopy takie takie takie elastyczne, ale to dopiero pod koniec podstawówki, >ale< to były też takie grube. To nie były takie jakieś takie nawet... to nie można sobie wyobrazić tego ((śmiech)) bo to nie były takie rajstopy jak, jak my o-o-o czym my teraz >mówimy<. Pani za... przeszkadza
19:19 – MR – [Nie, nie, nie, nie
19:19 – MB – [Światło
19:20 – MR – [Jest dobrze, naprawdę. (1.8) Może się trochę przesunę.
19:27 – MB – Nie będzie pani świeciło w oczy.
19:35 – MB – (Nie zło...) Wystarczy?
19:36 – MR – Wystarczy, super, dziękuję bardzo.
19:39 – MB – Bo słońce zaraz przyjdzie. Dobrze.
19:42 – MR – A czy tutaj, jeżeli chodzi o te krótkie spodnie, też taką cezurą była ta 4–5 klasa? Że się tak ()
19:48 – MB – [Tak mi się wydaje
19:49 – MR – [Zaczynało od długich spodni
19:50 – MB – [Pierwsza klasa na pewno, druga klasa. Dopiero jak chłopcy zaczęli (3.0) nie wiem, bo (1.7) kiedy to, bo możliwe
20:03 – MR – [Bo zastanawiam się, czy to było po stronie bardziej szkoły, że szkoła jakoś
20:09 – MB – [Nie
20:10 – MR – To regulowała czy po prostu
20:11 – MB – [Nie, nie, nie, nie
20:12 – MR – Wszyscy wiedzieli, że
20:12 – MB – [To było zwyczajowe.
20:13 – MR – Zwyczajowe.
20:14 – MB – To było zwyczajowe, bo bo prawdopodobnie niektórzy chłopcy, którzy >bo to było< związane z wyrastaniem. Z krótkich spodni trudno jest wyróść. A długie no to niestety zaraz się wyrasta. Czyli
20:27 – MR – [Jasne
20:28 – MB – Są dotąd. No więc prawdopodobnie to były względy typowo typowo oszczędnościowe
20:36 – MM – [Tak
20:37 – MB – Że długie spodnie są raczej na wyjście, na święto, do kościoła::, a krótkie spodnie są do szkoły, no i poza tym, jeżeli ktoś się przewróci i-i podrze pończochy, no to matka zaceruje, a spodnie no to już ciężko by było.
20:56 – MR – No tak.
20:58 – MB – I TO wydaje mi się, bo dziewczynki tak samo chodziły w krótkich sukienkach sukienka nawet się nie hhh zdłużała, nie. Potem, potem chyba w siódmej klasie, jak ktoś nosił mundurki i-i nawet na miarę nam szyto, to wtedy było tak chyba przed kolano, tak a la stewardessa, ale to było dopiero w siódmej klasie (1.7) a do tamtej (1.8) wydaje mi się, że to było bardziej obyczajowe, nie szkolne. Z tego co co mnie się wydaje, szkoła wymagała schludnego wyglądu i ubioru biało-granatowego (1.2) żeby ubranie było schludne A, >był wymóg<
21:41 – MR – [Czyli nie musiał być fartuszek?
21:42 – MB – Był fartuszek. Właśnie, tylko że pod tym fartuszkiem z kolei, jak jak wystawały jakieś spodnie, to nie nie było od uniformu. Chłopcy takie dotąd fartuszki, tak były te podszewkowe, , one były jednakowe, bo jak się do sklepu poszło, to nic innego nie było. I one miały na guziki przyczepiane kołnierzyki przy przy przypinane guziki był chyba , ale przeważnie matki szyły te z tego, co było, białe kołnierzyki, >niekoniecznie< musiały być białe, miały być czysty. Ja miałam na przykład taki śliczny różowy, jedwabny z jakiejś tam apaszki i nikt mi się do tego kołnierzyka jakoś nie nie przyczepiał, bo ja, tak jak ja powiedziałam, miałam ten swój marynarski, ale niestety musiałam do tego marynarskiego nosić ten biały kołnierzyk, >co było< sprawdzane przesz szkołę, czy kołnierzyk jest czysty, czyli pani wychowawczyni patrzyła na kołnierzyku, co tam jest, czyli trzeba było mieć czystą szyję i zmieniony kołnierzyk. Czyli te podstawowe sprawy higieny trzeba było mieć zachowane. Kto nie spełniał tych wymogów? To były (1.7) z takich zaniedbanych, ale raczej tam, gdzie było bardzo dużo dzieci, byli rodzice nawet to nie musiała być patologia, to byli po prostu, bo to były po prostu bardzo liczne rodziny, gdzie po prostu nie dało rady, żeby te wszystkie małe dzieci ogarnąć, żeby one miały białe kołnierzyki, wyprasowane te fartuszki, matki sobie po prostu nie radziły z tym. Więc z tego, co wiem, jakoś tak (2.0) uwagi dostawali właśnie ci uczniowie wielodzietni, a-ale nie było takiej typowej, przynajmniej w mojej szkole, albo nie zdawałam sobie sprawy, nie było takiej patologii typu ojciec, matka piją::: bądź inna sprawa ojciec, matka biją, bo to była zupełnie inna sprawa. Ale że ojciec, matka piją nie przypominam sobie takiego, żeby w-w: naszym gronie ktoś kogoś wytykał, że ma: rodziców pijących. Albo to było normalne, albo tego po prostu nie było, nie jestem w stanie określić, a jednocześnie z tego, co:: zauważyłam, to właśnie tam, gdzie było bardzo dużo dzieci, bo to było po , tego drobiazgu takiego i w szkole, bo to po wojnie no to wiadomo no, który tam pięć, sześćdziesiąty... sześćdziesiąty drugi, trzeci, prawda? No to, no to, no to było prawie po wojnie, to te dzieci były już i te dziesięcioletnie, i te te co dopiero się rodziły, prawda (2.7)
0:24:48 – MR – A pamięta pani takie kwestie środowiskowe, społeczne w
0:24:52 – MB – [()
0:24:53 – MR – [na terenie klasy i:: i szkoły?
0:24:57 – MB – No na terenie klas byliśmy tak jakby z jednego obszaru: (1.2) z tym, że to był obszar (2.2) nie było
0:25:12 – MR – [(A w sensie) rejonu, tak?
0:25:12 – MB – [(Rejo) >tak, tak<, to był... bo w ogóle ścisły rejon, bo bo była rejonizacja () dzieci szły, nie mogły być tam przywożone skądś, tylko tu była podstawówka, tu się trzeba było zapisać. Niektóre dzieci (sz) chodziły dalej do szkoły, niektóre bliżej, bo podstawówki nie było innej, więc niektóre szły dłu długo, niektóre szły krótko, ja szłam krótko i w zasadzie z mojego podwórka do mojej klasy nikt nie chodził, miałam tylko starszych kolegów, na młodszych się nie zwracało uwagi nawet. Ale wszyscy z tego podwórka chodziliśmy do tej szkoły, także jak nie do tej samej klasy, to na pewno na podwórku się spotykaliśmy. Z tym, że starsze dzieci raczej w szkole się nie z... nie kolegowały z tymi młodszymi. Jakoś taka była segregacja, że jeżeli jesteś młodszy, no to już się trzymaj z młodszymi. A na podwórku to już była ta równość. Czyli to to pamiętam na pewno, bo chłopiec z mojego podwórka – którego bardzo lubiłam – chodził dwa lata wyżej, to on mnie na podwórku szkolnym nie znał. (1.2) Wychodziła klasa i klasa się z kolei sama z sobą bawiła. Ale ja miałam przecież w swojej klasie dwie koleżanki z tego samego podwórka. Tylko, że one jakby się, tak były: (2.8) no bo jeszcze była segregacja () segregacja finansowa, wtedy jako społeczna, prawda, (2.0) jakby status::: taka społeczna, statusowa. Jednej ojciec był dyrektorem, drugiej był główny (ksi_ głównym księgowym, to było osiedle takie jakby , więc one się nie bawiły. One się nie bawiły z dziećmi takimi no no na podwórku: (2.2) prawdopodobnie, bo rodzice za-zabraniali. I teraz z perspektywy czasu nie wiem, czy zabraniali, bo to jakiś plebs, czy raczej nie bawiły się z tego powodu, że rodzice byli pod taką presją na przykład polityczną, że (1.1) że: lepiej, żeby informacje nie krążyły między dziećmi, bo nie wiadomo, kto jaką informację podsłucha i może zaszkodzić. Tak
0:27:51 – MR – [Jasne
0:27:52 – MB – Tak wydaje mi się. Wtedy to było no (1.3), no (1.9) wiadomo było, że one są takie jakby wyżej postawione, bo bo ich rodzice są dyrektorami=znaczy tatusiowie, bo mamy nie pracowały=wtedy bardzo dużo mam nie pracowało, moja też nie pracowała, no i w związku z tym no wiązało się to sprawy materialne. (4.5) Pytały panie jeszcze o sta... o-o
0:28:24 – MR – W obrębie szkoły na przykład.
0:28:27 – MB – Tak, w obrębie
0:28:28 – MR – [Bo właśnie mieliśmy wczoraj styczność z taką relacją
0:28:30 – MB – [Tak
0:28:31 – MR – Pana, który opowiadał, że w jego szkole ewidentnie jakby segregowano ((śmiech)) środowiskowo klasy. Jakby przeznaczano do do A inteligencję:: osoby jakoś związane z partią bądź urzędników
0:28:46 – MB – [Nie, na naszych ()
0:28:47 – MR – [B ((śmiech)) takich średniaków
0:28:48 – MB – [Nie, nie, może to potem w późniejszym okresie albo w innych miejscach, miastach, w Warszawie mogło tak być, spokojnie. W Bydgoszczy nie zauważyłam tego, ponieważ obie dziewczyny dyrektorskie chodziły do mojej klasy łącznie właśnie z tymi dziećmi, które miały brudne uszy i brudne kołnierzyki, czasem chodziły prawdopodobnie i tak samo:: co... tak samo::: rywalizowałyśmy między sobą w::: no tak, no bo (ze m) do tej naszej (są) szkoły chodził chłopaczek, który miał tylko zapracowaną, bo musiała pracować, nie pamiętam, czy miał rodzeństwo, chyba na pewno miał i on był troszeczkę , zaniedbany i pamiętam, że ja go tak douczałam. I byłam z tego bardzo dumna, że go douczam. On:: i właśnie on nie był kolegą z podwórka. Nie bawił się z nami na podwórku, a podwórko było zakładowe, czyli to też jest ciekawa sprawa, że to było podwórko zakładowe, czyli na tym podwórku mieszkała... mieszkał i główny księgowy w tej firmie, i dyrektor
0:30:12 – MR – [I to były te dwie córeczki
0:30:12 – MB – [Tak, tak, tak. I ja z kolei miałam status, ale mój tata nie pracował właśnie w tam blisko, czyli ja byłam tak z boku, więc ja byłam traktowana jako jako swoja. Był, były dzieci dozorcy, były dzieci tych kierowców (lim) tych () no tych (tatr) dyrektorskich, były normalne, normalni pracownicy te tej firmy, tej firmy, no ja wiem, czy tego biura, bardziej biurowca, w ogóle no no całości, bo to było związane z drogami, z drogami (1.8) wojewódzkimi, o. Czyli właśnie no, no może nie te robotnicze dzieci, ta tam nie było, raczej to była warstwa urzędników i niższych urzędników, tam nie nie (pracow)... nie mieszkali robotnicy, którzy układają te asfalty. Nie, nie, nie, to raczej kadra , pas transportowy
0:31:15 – MR – [Jasne
0:31:15 – MB – Coś takiego i nie, nie, nie, w klasie nie przypominam sobie, żeby była segregacja na: klasę A, klasę B. >Chociaż< niewykluczone, że klasa A (z) tylko że (my) mieliśmy tylko może była klasa B, >ale potem< przyszłam do klasy B i-i z tą, z tym samym składem, także nie, u nas tego nie było. Ale słyszałam, że takie rzeczy mogły się zdarzyć. Tak samo jak przy mieszkaniu zakładowym przecież, prawda? Też była segregacja pracowników, także także tutaj mieszkały tylko, tylko dzieci nierobotnicze, nierobotnicze, bo jedyne robotnicze to był od stróża:, od woźnego, od kierowców, a nie prawdziwych fizycznych takich pracowników... tam >no nawet nie było sprzątaczek<. Nie, cho chociaż sprząt (nie) sprzątał ten dozorca... ale, ale to i się bawiliśmy na podwórku i chodziliśmy do tej samej szkoły.
0:32:17 – MR – A to pomaganie w lekcjach
0:32:19 – MB – [Tak
0:32:19 – MR – To była pani inicjatywa? Czy jakoś w rodzinie tak było, że
0:32:20 – MB – >Nie, nie, nie, nie, nie< szkoła, szkoła. Szkoła::, szkoła jakoś... nie była moja inicjatywa, ja tylko się zgłosiłam, że chcę Staszka uczyć. Tylko tyle, bo::: bo tam była jakaś akcja czy coś, żeby trzeba było pomagać słabszym uczniom, więc nauczycielka wytypo >bo mieliśmy< wtedy chyba była tylko jedna nauczycielka przez trzy klasy, potem może ktoś doszedł, ale tego to tak nie bardzo pamiętam. Pamiętam, że nauczycielka >wytypowała<, z tym, że to rzeczywiście było takie stygmatyzujące, powiem, że to się wytypowało, że ty, ty, ty, ty jesteś
0:33:03 – MR – [Jesteś gorsza
0:33:04 – MB – Do do nauki, a ten, ten, ten i ten ma pomagać. I chciał, nie chciał musiał pomagać. Niektórzy się wykręcali, a ja byłam bardzo dumna z... i-i wiem, że zabiegałam, nie wiem, jak ja to zrobiłam, ale tak jakoś zrobiłam, że akurat tego Staszka uczyłam. Staszek był bardzo pilnym uczniem, a ja bardzo mocno się przykładałam do jego, do jego wzrostu edukacji... tak, że niemal po stachanowsku, to znaczy ja go zmuszałam, żeby przychodził na douczanie
0:33:40 – MR – [On przychodził do
0:33:41 – MB – [Do mnie, do mnie, do do domu, bo wtedy szkoła, jakby się , ja nie wiem, czy ktoś zostawał na przykład w świetlicy po go... (po po) po godzinach. Nawet nie wiem, czy ktokolwiek jadł obiady, tego nie pamiętam, to nie było jakieś takie... pamiętam, że myśmy bardzo wcześnie wracali, nie było wtedy zmianowości, zmianowość potem przyszła w następnych latach. Nie było zmianowości. Wychodziliśmy stosunkowo wcześnie, 12:40 to było ho, ho i po prostu dzieciaki pierwsza, druga, trzecia klasa miały fajnie. Potem były za-zajęcia pozalekcyjne typu... >zuchów< nie było, czyli harcerstwo dopiero w następnych latach. tym starszym dzieciom, powiedzmy, nie pamiętam, była, były kółka. Ja pamiętam, byłam, zapisałam się do kółka geograficznego i w kółku geograficznym >z różnych< klas. Były starsze i młodsze. I myśmy coś na tych kółkach geograficznych robili, ale to było. I to było dobrowolne, z tym, że był obowiązek, żeby każde dziecko na jakieś kółko się zapisało. No i-i no bo taki to był obowiązek narzucony przez szkołę. Potem był >do harcerstwa< należeć. W (wyższ) znaczy tak jak jest już przysięga, czyli jak się wyrasta z zuchów, u nas nie było drużyny zuchowskiej, czyli nie było zuchów, nie było zapisów do zuchów, nie było tego naboru, ale trzeba było się zapisać do harcerstwa i przez ten rok do przysięgi wytrwać. I wtedy szkoła narzucała, że jest jeden dzień mundurowy i trzeba było wtedy... wszyscy w mundurkach musieli przyjść w harcerskich. I to było narzucone przez szkołę, autentycznie, tak samo jak przynależność. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek nie przynależał do harcerstwa. Harcerstwo dzieliło się na::: część męską, część żeńską, czyli dziewczynki należały do drużyny damsk dziewczęcych, chłopcy do chłopięcych. Tak samo apele były i programy były też oddzielne. I tu tu była taka segregacja dosyć widoczna ze względu na płeć (2.2)
0:36:06 – MR – A to harcerstwo przez dzieci było postrzegane w kategoriach raczej fajnej zabawy poza szkolnej
0:36:10 – MB – [Nie
0:36:11 – MR – Czy obowiązku?
0:36:12 – MB – Obowiązku. Myśmy to traktowali... >zależy kto<, bo możliwe::, że ktoś podchodził do tego autentycznie, ja podchodziłam do tego jako obowiązek, do dnia mundurowego jako tragedia, prawdopodobnie większość moich koleżanek i (koleg) koleżanek i kolegów podchodziła do tego jako przykry obowiązek, bo wiem, że:: jak mogło, to nie albo się wy wy... od prac tam zadawanych jaki... nie było wtedy tak, że jakieś takie podchody czy coś, czy co co co się kojarzyło później
0:36:53 – MR – [Z zabawą
0:36:54 – MR – Z . Jedyna rzecz, co pamiętam z harcerstwa, to nie wiem, czy z harcerstwa było... to było, >ale to chyba< było z harcerstwa, że trzeba było pomagać jakiejś starszej osobie z okolicy i to była taka akcja „Pomocna dłoń”, taka jakaś... >nie wiem<, bo to bo to... „Niewidzialna ręka” ?
0:37:17 – MR lub MM – [Tak ()
0:37:18 – MB – Coś takiego
0:37:19 – MR lub MM – [Była ta akcja, ona została ()
0:37:20 – MB – [I: i myśmy musieli po prostu sobie znaleźć w środowisku, w otoczeniu, nie w szkole, szkoła nie wskazywała i to był wielki problem, bo ja byłam bardzo nieśmiała, w ogóle podejście do kogoś, oprócz w sklepie, oprócz pani w sklepie, albo coś, ale tak podejść i spytać albo powiedzieć to to było dla mnie strasznym przeżyciem i ja musiałam tą starszą osobę gdzieś znaleźć i zrobić dla niej dobry uczynek. I to było dla mnie koszmarne, bo ja musiałam się tym wykazać jakoś, nie wiem, w zasadzie to się, to się (1.5) gdybym: miała tą wiedzę wtedy, co mam teraz, tobym sobie dała spokój. Bo bo tamci, którzy byli sprytniejsi, to po prostu nic nie robili, tylko powiedzieli, że zrobili. A ja faktycznie chciałam zrobić ten dobry uczynek i ktoś mi powiedział, że jest jakaś taka starsza pani, że ona jest niespełna rozumu, ale jej trzeba tam drewna przynieść, no i ja tam poszłam. I jakoś przeżyłam, bo ta pani akurat tylko poprosiła, żeby jej drewna przynieść, ja jej to drewno przyniosłam. ((śmiech)) No i i byłam szczęśliwa, uciekłam i już więcej nie przychodziłam z tym dobrym uczynkiem. A-a ale pamiętam też, że kiedyś z własnej inicjatywy, już poza „Dobrym uczynkiem”, przeprowadziłam kogoś przez starszego, co się bardzo zdziwił, potem nie-niewidomego usiłowałam przeprowadzić przez jezdnię, nie było świateł, więc taka moja inicjatywa spontaniczna płynąca z se... >ale< na skutek tamtej akcji, tak jakby. Czyli ta akcja troszeczkę mi uświadomiła, że może warto się rozejrzeć i taka moja spontaniczna akcja też była dosyć takim krokiem naprzód, ile to było (te dwa), powiedzmy może nie pierwsza, ale druga, trzecia klasa, prawda, nie wiem ile, dziesięć, dziesięć lat chyba, w tym wieku. I podejść do kogoś obcego i zaproponować taki, jeszcze duża nie byłam i zaproponować przeprowadzenie przez jezdnię, gdzie nie było świateł, nie było przejść dla pieszych, tak po prostu widzę, ze podchodzi, no to trzeba przeprowadzić. No nie wiem, czy chciał, nie chciał, ale przeprowadziłam. (1.2) Ale właśnie na skutek tej akcji. Jeszcze chciałam powiedzieć, że przecież ja do pierwszej klasy ja nie poszłam w Bydgoszczy. Ja poszłam w Pakości. (2.0) I teraz mi się przypomniało, jak ja sobie o tym dobrym uczynku pomyślałam, że ja przecież (1.5) z tym, że jeżeli chodzi o , to ja prawie nic nie przypominam sobie z tych pierwszych dni w pierwszej klasie właśnie z Pakości:, bo to był dla mnie taki szok, taka trauma. Dopiero jak poszłam do Bydgoszczy, gdzie był mój taki teren, bo ja się urodziłam w Bydgoszczy (1.5) więc to był znany teren, gdzie ja czułam się jak u siebie w domu, czyli od połowy pierwszej klasy, to to właśnie to są te moje wspomnienia. I... a ja wytarłam sobie zupełnie to, co było w Pakości, (i że) ja w Pakości pół roku chodziłam do szkoły, >z tym, że< nic nie pamiętam=to była , taka przedwojenna (2.2) taka typowa: jak w Warszawie są takie szkoły, tu szkoła, a tam boisko, ze spadzistym , taka, taka (1.4) i tam chyba chodziliśmy również na popołudniu, bo pamiętam, że chyba jak było ciemno, to rodzice po mnie przychodzili do . Ale ja tam miałam naprawdę kawał drogi do tej szkoły. A-a pamiętam, że że sama szłam, bo tak jak, dobrze mówiłam, pierwsze dwa tygodnie, a potem już nic, sama szłam do tej szkoły i sama wracałam, jeżeli było jasno. To był, to był (2.7) >a tam< dokładnie tak samo było jak w tej... czyli ławki, to wszystko, ten piórnik, czyli to to było tak (1.1) tylko że że miejsce troszeczkę mi się pół roku z życiorysu mi uciekło (1.9) i tam chodziłam również na popołudniu, czyli chodziłam >i to tak< niektóre dni były na rano, niektóre dni były na popołudnie.
0:42:01 – MR – Zmianowo.
0:42:02 – MB – Zmianowo było. W Pakości, w Pakości, bo prawdopodobnie była jedna szkoła, dużo dzieci i TAM właśnie w Pakości też było osiedle za tak jakby . Ono było, ono było zbudowane jako zakładowe, bo była roszarnia, zakład przemysłowy roszarnia i tam był taki pawilon biurowy, pa piętrowy bloki, typowe bloki z lat 50. zakładowe i tam właśnie mieszkały dzieci robotników i wszys i wszystkich, co tam >było< i tam było tak – na dole mieszkała rodzina patologiczna, ale też było wszystko, bez względu na to, czy to był dyrektor, czy nie dyrektor wszyscy mieszkali hh w tym osiedlu i wszyscy chodzili do pracy do tej roszarni albo do biurowca. I nie było żadnej... i w szkole nie pamiętam, czy był podział na klasę A, klasę B, absolutnie nie pamiętam. (1.8) Tam była patologia alkoholowa na dole, (to już) była rodzina wielodzietna, z tym że to było:: (2.8) ja po prostu (1.4) nie pamiętam, z kim ja się kolegowałam. Po prostu to było jeszcze... >tam krótko< mieszkałam, około dwóch lat, także:: nie jestem w stanie
0:43:28 – MR – Odtworzyć tego.
0:43:28 – MB – Odtworzyć, bo tam było mało dzieci w ogóle. Tam było mało dzieci, ja z tymi dziećmi... nie było gdzie się bawić po prostu. Bawiliśmy się gdzieś (1.4) w ogródkach takich przydomowych, które były tam przecież przy osiedlu był taki, taki >pusty teren< i po tym osiedlu, (bo) to było osiedle, a za tym osiedlem to były , , jakieś ogródki z-z , pamiętam, że że z podpuszczenia ((uśmiech)) towarzyszy z podwórka na przykła za... podkradłam się gdzieś ((śmiech)), co mi nie przeszkadzało, bo bo... i marchewkę się z ziemi jadło tak... >dzieci inaczej do tego< i właśnie to to wszystko tak i matka tylko wyszła, w oknie stanęła, zawołała na obiad i tyle. A potem po obiedzie mogę już iść i już ((śmiech)) i już nie było, no i trzeba było razem ze zmierzchem do domu wrócić i to był obowiązek, bo jak ktoś nie wrócił razem ze zmierzchem, no to był albo no, no kara cielesna. Kary cielesne były na porządku dziennym, nikt się temu nie dziwił, więc każdy chciał przed (zmierzchem) być w domu, nawet od najfajniejszej zabawy... >jedyny wybieg< był taki, co byliśmy (), ale to w Bydgoszczy już na podwórku, że ponieważ każdy do zmroku miał być w domu, a zabawa jest taka fajna, tośmy się bawili tak... nie w do... >nie, nie wracaliśmy do domu<, ale tak tak trochę przed domem ((śmiech)). No właśnie, ale to było tak, bo bo podwórko było całe przed oknami, tylko że myśmy się bawili tak jakby jeszcze bardziej pod tymi oknami ((śmiech)) to był taki... także jak... „No przecież już prawie jestem w domu”. Także to=było zwolnienie z jakiejś restrykcji. Bawili się wszyscy z wszystkimi, nie było żadnego podziału, za wyjątkiem tych dwóch dziewczynek, które tak jakby się separowały, >ale one były jedynaczkami<. Bardzo możliwe, że że że po prostu rodzice nie chcieli, żeby coś na podwórko przeciekło na przykład z rozmów w albo
0:45:45 – MR – [Jasne
0:45:45 – MB – Z powodów różnych takich, co ja bym się nawet nie nie zdziwiła. (1.2) Polityki w ogóle w szkole nie było, jeżel... to znaczy jeżeli w relacji uczniowie–dzieci, bo nie wiem, co było w pokojach nauczycielskich, prawda. To nas zupełnie nie obchodziło. Jedynym właśnie takim to był ten rygorem to było, że musieliśmy do tego harcerstwa należeć, bo to było strasznie nudne. Strasznie nudne, nie było żadnych rozrywek, a-a reszta rzeczy była bardzo fajna, na przykład co roku wyjeżdżaliśmy ... chyba tylko starsze klasy, powyżej trzeciej, chyba już w czwartej można było jechać na wykopki
0:46:30 – MR – [A to było w ramach harcerstwa czy takiego czynu społecznego
0:46:32 – MB – [Nie. Nie::, to to... myśmy się w ogóle nie przejmowali, po prostu jest i jedziemy. A to polegało na tym, nie wiem, bo te buraki już były wybrane z tego pola
0:46:42 – MR – [()
0:46:42 – MB – [Tak, buraki cukrowe w naszym przypadku. Buraki już były zebrane, a myśmy do tych koszy jakieś takie resztki po tych burakach zbierali i w zasadzie to był taki fajny dzień, bo się najpierw autobusem jechało:, potem się coś tam robiło na świeżym powietrzu i raczej to służyło rozrywce:, >to znaczy rozrywce<, no temu, że w szkole nie byliśmy, bo każdy tam tego buraka, to wsadził do tego kosza, szło się taką tyralierą... jak to się... ale to był taki wolny dzień bez lekcji, potem z powrotem autobusem wracaliśmy, . Nikomu to nie przeszkadzało. A-a że to było nikomu niepotrzebne, to już jest inna sprawa.
0:47:22 – MM – To był jednodniowy wyjazd?
0:47:22 – MB – Tak, to był jednodniowy wyjazd. >Taki właśnie< czyn, typowy czyn społeczny, on się powtarzał (2.1) kiedy on się powtarzał? Jeszcze w technikum tu, w Warszawie? Nie. Nie, ale w technikum, bo jeszcze zaczęłam technikum dwa lata w Bydgoszczy i ja pamiętam, że w pierwszej klasie technikum też były wykopki. Ale to było takie oczywiste, taka oczywista oczywistość jak na przykład (teraz) zielona szkoła.
0:47:49 – MR – Jasne. W sumie miało status wycieczki szkolnej, tak?
0:47:52 – MB – To była wycieczka, tak, wycieczka szkolna, gdzie nam nic nie kazano oglądać, o. Bo to druga sprawa, że wycieczka szkolna i trzeba było coś oglądać
0:48:00 – MR – [Zwiedzać
0:48:01 – MB – [°Zwiedzać°. Albo muzeum, albo teatr ((dźwięk telefonu))
0:48:05 – MR lub MM – [Oj, przepraszam najmocniej
0:48:05 – MM – Szkoła, szkoła właśnie wprowadzała na właśnie na takie imprezy typu wyjście do teatru, wyjście do muzeum. Ale to było, ja wiem, raz–dwa razy w roku
0:48:18 – MR – Jasne.
0:48:18 – MB – Nie wiem, czy to... to raczej było takie no , mało , gorsze, że trzeba było sprawozdanie spisać na polskim potem spisać, pisać z tego czegoś jako jako, no na polski, najgorsze to było to, że trzeba było °sprawozdanie pisać°, no i tyle
0:48:37 – MM – Właśnie z wyjścia do muzeum i do teatru?
0:48:38 – MB – Tak. Ale to było jako lekcja polskiego pod tytułem... no sprawozdanie – trzeba było umieć napisać sprawozdanie, prawda. No czyli musieliśmy pisać, czyli od tego czasu jak nas za... jak już wchodziło do programu chodzenie do muzeum, do czegokolwiek, no to no to już wiedzieliśmy, że będzie sprawozdanie, na polski, obowiązkowe. I to, i to przykrywało całą radość z-z uczestnictwa w czymkolwiek. (1.0) I też każdy próbował się wykręcić, ale też musiał sprawozdanie napisać, mimo że nie był.
0:49:13 – MR – Pani M., a jak pani wspomina relacje w klasie? Nam pani trochę powiedziała o tym podwórku, prawda, które się nie pokrywało z klasą, ale tak na terenie szkoły
0:49:19 – MB – [((westchnięcie)) relacje w klasie
0:49:20 – MR – [, jakieś
0:49:26 – MB – (3.7) W klasie (1.6) podwórko szkolne normalne klepisko, u-udeptane (1.6) było , boisko było za szkolą, boisko polegało na tym, że był to teren obrośnięty trawą, ograniczony dwoma takimi bramkami bez siatki i-i tam się nie wchodziło. I na tym polegało boisko szkolne. >To znaczy< płotek był niewysoki, ale po prostu tam się bywało tylko na lekcjach wuefu, ale to też nie tak, że że tam ktoś cały czas był albo grał w piłkę. (1.2) Gdzie były lekcje wuefu? Na korytarzu (1.3) na korytarzu albo jak była ładna pogoda, no to właśnie na tym boisku, trzeba było mieć białą koszulkę i::: granatowe spodenki do gimnastyki. Trzeba... czy wtedy były jakieś obuwie sportowe? Nie, absolutnie, to w starszych klasach. Starszych klasach, w młodszych klasach to myśmy gimnastykę mieliśmy w tym, w czym staliśmy i-i nie mieliśmy w ogóle: lekcji takiej z przebieraniem się. To była raczej gimnastyka typu o taka
0:50:44 – MR – A, jasne.
0:50:45 – MB – I-i koniec, żadnej piłki, żadnych tych... żadnych zabaw. Nie to, to, to nie było nic takiego=to była zwykła gimnastyka między ławkami szkolnymi. (1.6) I dopiero starsze dzieci miały wuef właśnie taki typu w białej koszulce, w granatowych spodenkach takich z-z >bo wtedy< w sklepach też były właśnie takie białe białe bawełniane koszulki, trudno je było wtedy dostać, bo bo zawsze przed końcem roku sz >na początku< roku szkolnego to ich już nie było, trzeba było dużo wcześniej się zaopatrzyć, no i były takiej z tej podszewki takiej grubszej spodenki. (1.8) Tak. Myśmy nie mieli sali gimnastycznej w ogóle, w tej... ta szkoła nie miała sali gimnastycznej. Potem, jak nas przenieśli, to była szósta albo siódma klasa, do takiej hen hen szkoły na na innym osiedlu::, ponieważ ta czteroklasowa była , tysiąclatki nie , więc trzeba było nas upchnąć gdzieś i myśm... i tam była sala gimnastyczna i z tym, że (1.8) też to było, nie wiem, żebym tak sobie przypomniała (1.2) to były sale, też takie, takie, takie te i gra w koszykówkę (1.6) na sali coś, takie z , , >o, skoki< przez kozła, ale to było dość... szósta–siódma klasa, gdzie była szkoła z salą gimnastyczną, potem w tej naszej tysiąclatce to już była porządna sala gimnastyczna, ale to już jest inna bajka. To, tak jak mówię, chyba początek siódmej klasy to oni się opóźnili na pewno, bo ja pamiętam, że na kawałek siódmej i potem dopiero ósma klasa na koniec, kiedy ja miałam normalną szkołę taką, >ale< to już inne stoliki były, krzesła były, takie już bardziej normalne, takie jak, no jak wtedy, bo teraz to są takie blaszane, też te z tej sklejki, a wtedy były bardziej takie, takie z takimi , takie... one się rozlatywały potem (1.3) bo jednak były zwykłymi krzesłami takimi, a-a dzieci jednak się ruszają i-i te krzesła nie wytrzymywały
0:53:14 – MR – [Jasne
0:53:15 – MB – I (teraz) zdobyć krzesło to też była taka, taka sprawa. Ale już były normalne stoliki (2.1) normalne stoliki (1.4) ale jeszcze nie z blatami , nie pamiętam, jakoś tak jakie te nasze stoliki w tysiąclatce były. (1.9) Nie, °nie pamiętam°, bardziej pamiętam te ławki z podstawówki. Właśnie ta, ta czteroklasowa taka bardziej mi w pamięć zapadła: i ja bardzo dużo znam nawet (1.8) całe obrazy mam z tej , z tej czteroodziałowej tej szkoły powiększonej, mimo że tylko pięć sz, pięć lat chodziłam, pięć, może pięć i pół. I nic nie pamiętam z tej szkoły, która była w oddali, tak jakby... to ja tylko pamiętałam, że to był jeden wielki koszmar i jeszcze na jakichś... obowiązkowe były zajęciach wuefu. Ale pozalekcyjne, nie wiem dlaczego pozalekcyjne lekcje , >czyli< kółko eskaes było obowiązkowe i ja miałam tak, że ja najpierw musiałam iść do tej szkoły bardzo daleko, potem z niej wrócić i potem znowu pójść na ten eskaes, którego nie cierpiałam, bo tam się w zasadzie nic innego nie robiło, jak tylko to samo, co na wuefie, a ja tego nie cierpiałam i dopiero potem... A w szkole, dopiero jak poszliśmy do tej szkoły , to (teraz) mam więcej wspomnień, ale już innych, właśnie takich typu:: (2.8) polonistyczny, , nie pamięt... nie przypominam sobie na przykład kolegów. (1.4) Pamiętam, że la-lataliśmy jak szaleni po korytarzach, bo to było strasznie zabronione. Pamiętam to, że
0:55:20 – MR – [Po korytarzach szkolnych?
0:55:21 – MB – Tak, po korytarzach szkolnych, bo to było strasznie zabronione, żeby ganiać po po korytarzach
0:56:27 – MR – [A co można było robić na... chodzić w kółko?
0:56:29 – MB – () tak, i pani wychowawcz... jakaś tam wychowawczyni, czyli dyżurna, pilnowała, żeby wszyscy równo chodzili w kółko, można było siedzieć na . Można było siedzieć na parapecie i na grać w:: cymbergaja bardzo (może być) tak się nazywało, czyli grzebieniem przerzucać... >ale< to była męska sprawa, to nie była, dziewczyny się mogły najwyżej przy , co dziewczyny robiły? Dziewczyny ku... były takie:: ławeczki pod , to wtedy dziewczyny siedziały na tych ławeczkach i pewnie kuły do lekcji albo czytały , a reszta chodziła w kółko, w kółko, nie można by... >bo dzwonek< zadzwonił, to się wszyscy ustawiali pod drzwiami, to standardowo jak teraz, prawda. To było w tej tysiąclatce już gdy, gdy, gdy było to miejsce, była ta przestrzeń, i w ogóle (2.9)
0:56:29 – MR – A cymbergaj na czym polegał?
0:56:30 – MB – To było tak, że za pomocą chyba grzebienia rzuca... trzeba było na przykład dwudziestogroszówką prz... czyli małym pieniążkiem przykryć drugi pieniążek, przez takie , przez specjalne ruchy i wtedy, jak się przykryło ten pieniążek, to się brało obydwa. I potem się następnego rzucało
0:56:55 – MR – [Jasne
0:56:55 – MB – I tak po prostu
0:56:56 – MR – [Na parapecie?
0:56:57 – MB – [No, no, tak, na parapecie. Były te parapety... były lastrykowe, bardzo się do tego nazyw... na na nadawały, potem była... to zastąpiła gra w , ale to już mój syn grał w kapsle, a wtedy w cymbergaja, tak. I wtedy pieniążki były też takie mniej więcej jak jak dzisiejsze, dziesięcio-, dwudziestogroszówki, nie pamiętam nominału. I mniej więcej taki pieniążek trzeba było spowodować, żeby on przykrył drugi pieniążek. No czasem właśnie było, że czy czy na pewno przykrył, a może nie przykrył i takie właśnie były dyskusje i bo do tego trzeba było (kop) wszyscy obserwowali, czyli to była społeczna gra. Dwóch grało czy tam trzech
0:57:41 – MR – [A reszta się przyglądała
0:57:42 – MB – [A reszta się przyglądało, sędziowało, wiele emocji. Dziewczyny nie grały, ale ale przyglądały się, czyli też też można było powiedzieć, że że że >nie, nie< to się nie liczy, czasem pieniążek się nakrył, to było przepięknie, ale czasem stanął tak tak na brzegu. No to wiadomo, że trochę przykrył, ale czasem się tylko odbił. No to przykrył, nie przykrył, o-odbił i oparł (2.8) ważne, nieważne i to były całe dyskusje. >Na podwórku< za to się grało w pikuty: i w pikuty grały dziewczyny, dziewczyny z , ale ja grałam jak najbardziej
0:58:18 – MR – [Nożem, prawda?
0:58:18 – MB – To było nożem, fantastyczne. Albo w tak zwaną kluchę, w Bydgoszczy to się nazywała „klucha”, gdzieś indziej mógł to się nazywać „palant”. Polegało to na posiadaniu krótkiego kawałka drewna i długiego kawałka drewna i-i po prostu tym się odbijało. Strasznie niebezpieczna
0:58:39 – MR – [A co się odbijało?
0:58:40 – MB – To znaczy to ten krótki kawałek drewna podbijało się tym dłuższym kawałkiem drewna. Najczęściej to były gałęzie, to (to to) się zdobywało właśnie. Tak, a gdybym była w tamtym wieku, to już bym wszystkio wiedziała, która gałązka się (ni) nadaje, a która nie. Niektórzy ostrzyli końce, żeby lepiej... bo to tak było jakiś poziomy, jakieś nie bardzo teraz już pamiętam, ale to było trzeba było wybić kluchę, były różne techniki wybijania kluchy, ale to już to już
0:59:13 – MR – [Klucha była tym mniejszym?
0:59:14 – MB – >Tak<, w ogóle cała gra się nazywała, ale to chyba ta klucha to była ta mniejsza, no=więc były różne techniki. Można było trzymać tak, tak i wtedy odbijać, można było normalnie tak odbijać, ale też jak wpadła do bazy chyba, to ten, który stał na bazie, czyli nie obronił tej bazy:: to następny wchodził i mógł odbijać z takiego wygrzebanego w ziemi dołka, wtedy w ten dołek się wkładało tą kluchę w poprzek, jakoś tak od spodu się, to było bardzo:: silny cios. To znaczy nie wiem, czy to... >(nie to, nie, to nie był silny, a silniejszy)< to był taki (1.7) i i to się tak wybijało, ta klucha leżała tak... to był , klucha leżała tak na () i trzeba było wybić jak najdalej. A ci, którzy właśnie tą kluchę złapali, to musieli tą kluchę złapać i wrzucić, rzucić w kierunku tej bazy i ten z tym z tym musiał wybić tą kluchę, żeby obronić bazę. Tak, ale czy ci, co latali, to mieli kij, czy nie, czy tylko ten w bazie miał kij, >nie pamiętam<. Z punktu widzenia obecnych czasów, to była bardzo niebezpieczna
1:00:29 – MR – [Jasne
1:00:30 – MB – Jak taka klucha leciała, to można było oberwać. A to był kawał kawał drewna, czasem zaostrzony, żeby to lepiej trzymać, odbijać, wyb... A! Jeszcze... to było z... to dlatego się zaostrzało, bo jak ona... JASNE Jak leżała na ziemi, to trzeba ją było palnąć w koniec, ona się wtedy podrywała i wtedy trzeba było ją odbić. Jasne. Ale to czy ci, którzy latali za tą kluchą, to też mieli... chyba wszyscy mieli kije i wszyscy, jeden stał na a wszyscy tą kluchę musieli mu tam do tej bazy... ale chyba za pośrednictwem tego kija. To nie można było tak z ręki wziąć i wrzucić. To trzeba było odbić tym kijem i tak strzelić, żeby ona najdalej poleciała, tak. Baza była zakreślona takim kołem, właśnie, i wybicie z bazy to był ten, ten dołek. To było wybicie z bazy. Przestrzeń do gry była ograniczona tylko podwórkiem i wzrokiem rodziców albo tym terenem, który zajmowaliśmy, ale baza była ściśle obrysowana. Ona była tak obrysowana, że była niemalże wydrapana w tym klepisku, ale tylko dlatego, że myśmy bez przerwy w to grali i gra się zaczynała właśnie, taka, taka... to była typowo gra strategiczno-zręcznościowa, bo zawsze musiała być drużyna, która zacznie tą grę, czyli dwie osoby co najmniej
1:02:04 – MR – [Czyli minimum cztery musiało być
1:02:04 – MB – [Można było też samemu. Nie, dwie
1:02:06 – MR – [W drużynie, ale tak, żeby zagrać dwie takie drużyny
1:02:07 – MB – [Nie można było we dwie, ja nawet sama z sobą grałam
1:02:11 – MR – Tak?
1:02:11 – MB – Tak, () społecznie. Tylko właśnie ten rytuał, że ktoś musiał stać na bazie, pilnować tej bazy, z kijem, z kluchą. Obrysować ten teren bazy, czyli obdrapać, za każdym razem od nowa:: i właśnie ten ten ten dołek na na tą kluchę. Gra mogła się zacząć w każdym innym miejscu, o ile ktoś patykiem obrysował tą bazę, bo były też spory o to, czy klucha już jest w bazie, czy leży na granicy bazy. Bo czasem klucha spadła właśnie na to przecięcie, no i była dyskusja i wtedy ten, który, ten obrońca, musiał taką kluchę uderzyć tak, żeby wybić ją z tej bazy, no i wtedy oczywiście zostawał na bazie, bo bo gra polegała tylko na tym, żeby była zmiana na barze. Czyli ten, kto: wrzuci kluchę do bazy, to idzie na tego, co odbija kluchę
1:03:04 – MR – [Jasne.
1:03:05 – MB – A reszta inna na niego napada przez właśnie odbijanie tej kluchy z ziemi. Grać można było w każdych warunkach, trzeba mieć było tylko zwykłego kija jakiegoś mocnego i-i zwykłego małego kijka, który byłby fajny jak się w niego puknie, to żeby on do góry leciał. I to było właśnie całość. (1.0) Więc tego gracza było znaleźć sobie odpowiednie narzędzie. Ja miałam na przykład taką fajną... >z tym, że< jak graliśmy już zespołowo, to była jedna klucha. Każdy miał swojego kija. Ale klucha była jedna.
1:03:41 – MR – A tylko te reguły pani pamięta?
1:03:43 – MB – Pikuty. To wiem tylko, że się szło::: aż do główki. (1.2) Oczywiście. (1.3) To trzeba było... musiał być odpowiedni piasek, odpowiednio nie za miękki, nie za gruby, bo jak za miękki to się przewracało, jak za gruby, się nie wbijało, więc to powinno być dobrze udeptane. I brało się scyzoryk albo... musiał być dobrze wyważony, chłopcy mieli scyzoryki. A ja nie miałam w ogóle, musiałam się prosić. No i po prostu przez odpowiedni ruch no się w tą ziemię wbijało i czasem było to z WYSOKA
1:04:17 – MR – [(Zrzut) z wysokości
1:04:18 – MB – Tak. Nie no to potem te stopnie, bo (to mo...) do świecy chyba dochodziło. Potem jeszcze do główki ze świecą. A-ale najłatwiej to było właśnie te te te te te po... to było to to to to to było tylko od kwestii sprawności. W pikuty się fajnie grało i-i przy dobrej ziemi i dobrym scyzoryku, spokojnie. Ale to to było też bardzo, bardzo popularne. W co jeszcze my graliśmy na podwórku? (1.9) Piłka do kopania była . Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek na podwórku miał piłkę do kopania, a:: w innych piłki nie można było kopać, bo się popsują, po prostu. Był rodzicielski zakaz. Czyli się kopało w zasadzie piłkę:: wtedy, jak rodzice nie mówili, że nie wolno kopać i się kopało raczej tak symbolicznie. Nie było tak, że dwie , drużyny >coś tam się ganiały<, raczej się kopało typu o murek się kopało
1:05:25 – MR – [Jasne
1:05:25 – MB – Żeby się odbijała, ja na przykład grałam w coś takiego, że piłką na:: mur, i przez nią przeskakiwałam dwunożnie, tylko nie wiem, czy
1:05:41 – MR – [()
1:05:42 – MB – [Potem jak się ... >nie<, chyba przed odbiciem musiałam przez przez nią przes... przeskoczyć, nie pamiętam. Ale to było właśnie tak, że się odbijało piłkę i się, nie wiem, klaskało i łapało, nie wiem, jakieś były... potem potem (2.6) moja siostra się urodziła, (czyli ja) osiem lat, czyli sześćdziesiąty trzeci, czwarty, , sześćdziesiąty piąty mógł być, szósty:: (1.9) no skakanki jeszcze były, ale to już myślę o gumach. W-w-w już wchodziła , ale to właśnie to już tak sześćdziesiąty piąty, szósty, siódmy. Normalna od majtek. Zwyczajna, widocznie było. No i skakanki oczywiście
1:06:38 – MR – A na przerwach w ogóle przynosiło się w szkole gumę do skakanki czy nie?
1:06:41 – MB – To nie na... na przerwach się przynosiło gumy, tak. W gumę się grało najczęściej w skakankę, dziewczyny w skakankę i to była bardzo dobra skakanka, ponieważ to był zwykły sznur, linka od suszenia, to był
1:06:55 – MR – [A:: bez rączek
1:06:56 – MB – To był gruby, ciężki sznur, tak każdy miał, bez, absolutnie bez rączek, bo wtedy nawet ja miałam z , ale szybko się i najlepsze to był właśnie takie , ze sznura. I to się obwijało i-i tylko się skakało. I wtedy właśnie te wszystkie , który tylko były można... >no i ja< i to oczywiście skakanka taka:: grupowa, czyli dwie kręciły, a reszta skakała, skakały no po kolei.
1:07:30 – MR – Tak
1:07:30 – MB – I wtedy, i wtedy też się... >z tym, że< trzeba było zachować te... figury? Czy albo w zależności jak jak jak było ustalone, bo też można było skakać tak po kolei, ale trzeba było skakać na przykład na j... przeskoczyć na jednej nodze, albo na krzyżaka, albo coś tam jeszcze i wtedy, jak nie przeskoczyło, to odpadało albo na koniec albo do trzymania skakanki. Różne były. Chyba najczęściej do trzymania skakanki się się wtedy spadało >albo< wted... albo też kto więcej, ale to było wtedy już nudne, bo lepiej jak kolejka skacze i każdy (coś) wykonuje i wtedy się szybko zmieniają
1:08:11 – MR – [Jasne
1:08:12 – MB – Na tej skakance i-i to jakoś trwa i to było na na przerwach szkolnych. Na przerwach szkolnych też się z-z bawiło w chłopka, grało w chłopka i na podwórku też w chłopka, to był=>tak samo< jak teraz rysowane cegłą na asfalcie, ten chłopek, no i trzeba było tam te wszystkie skakać z kamieniem, bez kamienia
1:08:35 – MR – [A! Czyli klasy
1:08:36 – MB – No tak
1:08:37 – MR – Tak?
1:08:37 – MB – To u nas się to nazywało chłopek
1:08:38 – MR – [Chłopek
1:08:39 – MB – To jest dokładnie, oficjalnie klasy. A dlaczego klasy, jak to był chłopek? (1.4) No bo to znowu
1:08:45 – MR – To dlaczego chłopek ((śmiech)) jak to były
1:08:47 – MR – Nie, bo to chłopek to BYŁ NORMALNY, bo to była główka, szyjka, potem dwie ręce
1:08:51 – MR – [(Nie) właśnie nie wiem, czemu klasy
1:08:52 – MB – No ja nie wiem, dlaczego . Jak tam nie było żad... może dlatego, że ()
1:08:58 – MR – [()
1:08:59 – MB – Może dlatego, że się przechodziło do następnej klasy przez rzucanie tej cegły
1:09:02 – MR – Może
1:09:03 – MB – A bo bo nie wiem, czy w te klasy to się zaczynało od , potem się rzucało cegłę... to znaczy ten... jak to się nazywało to, co się rzucało? >Ja<... i każdy miał prywatne, to każdy miał prywatną tą kostkę
1:09:17 – MR – Ja nie miałam nazwy. (1.4) Nie pamiętam
1:09:19 – MB – Ja też niby, wiem, że to był kawałek , ale to była taka cegła, tak (odłupana), że ona wyglądała jak kawałek terakoty, tak jakby. Nie była to glazura, terakota, nic, bo to była zwykła cegłówka, ale taka fajna i taka do ręki, także bardzo łatwo mi było trafić i nie miałam skuchy. I-i-i po prostu może dlatego, że się w każde pola i tak jakby w klasy przerzucało, (pyk, pyk, pyk) potem się przeskakiwało to, co było zajęte, może, >ale< to był chłopek, normalny, , szyja::, ręce::
1:09:56 – MR – [Tak
1:09:56 – MB – No a potem tu... i jeszcze nie wiem, czy te... a po co te (za)... bo u nas to było tak, że tak
1:10:03 – MR - [() był zawijas na końcu
1:10:04 – MB – [I potem jeszcze taki zawijas na końcu. .hhh Nie wiem po co był ten zawijas, ale wiem, że był bardzo fajny. (1.7) Nie wiem, czy jakiejś sztuczki na końcu nie trzeba było z tym związanej robić
1:10:15 – MR – Nie pamiętam już
1:10:16 – MB – Nawet nie pamiętam. Ale gra była dokładnie tak taka sama, takie same zasady. >Chłopka< się rysowało:: tą... nie było kredy, bo... znaczy kreda była w szkole, ale tak jakby dzieciaki nie::: nie brały tej kredy ze szkoły, >nie wiem dlaczego<. Rysowaliśmy tą cegłówką. I wtedy się miało przy sobie tą cegł... taką bardziej miękką, miało się tą do rzucania
1:10:42 – MR – [Tak
1:10:42 – MB – A drugą miało się do rysowania albo normalnie patykiem na ziemi. >Nie było< asf... wtedy było mniej asfaltu po prostu, nie możn... nie trz... a::: kreda po po po chodniku no to szybko się zużywa
1:10:56 – MR – [Tak
1:10:57 – MB – A patyk na na na klepisku to w ogóle (tak) super. Bo ja pamiętam dokładnie, nie było asfaltu, wtedy było trudno o asfalt, żeby w ogóle móc różne rzeczy robić
1:11:09 – MM – A to były zabawy całoroczne czy w zimie wyglądało to inaczej?
1:11:12 – MB – Jak dzieciak wychodził na podwórko:: to bawił się ((uśmiech)) tym, czym miał, bo był zadowolony, że jest na tym podwórku. Bo wtedy dzieci miały również obowiązki w domu i
1:11:25 – MR – A: tak to działało!
1:11:26 – MB – [I jak mi matka powiedziała, że „No to sobie już idź”, to to można było sobie iść, ale najpierw trzeba było szereg rzeczy zrobić, matka mogła w ciągu zabawy zawołać do domu, bo trzeba było po zakupy iść, po młodsze rodzeństwo do przedszkola potem albo w ogóle z młodszym rodzeństwem coś tam zrobić albo pomóc kosz na strych targać albo po węgiel pójść albo po kartofle do piwnicy. Do tego wszystkiego były dzieci używane. Tak że tak że jak się wychodziło na podwórko:, no to wtedy polegało to na tym, że się znikało najczęściej z oczu, ale w ramach podwórka, ewentualnie bawiło się no no na oczach, czasem nie można było inaczej. I a-a-ale całe całe towarzystwo donosiło wtedy: „MATKA WOŁA, tam, TYYY, MATKA WOŁA” także ((śmiech))
1:12:25 – MM – A zdarzały się wyprawy poza wiedzą rodziców gdzieś dalej?
1:12:28 – MB – Ale to było związane z sankcjami. Z tym z tym, że... z tym, że:: to było tak, że matki przeważnie wtedy nie pracowały, czyli dzieci jednak miały ten kontakt przez wołanie na już, już
1:12:43 – MR – [>Nie, nie, nie, nie<
1:12:43 – MB – [Już przesuwam
1:12:43 – MR – [Spokojnie
1:12:44 – MB – Tak? Jeszcze nie?
1:12:44 – MR – Nie::
1:12:46 – MB – Może przesuniemy troszeczkę jeszcze. (3.2) Nie w tą. (3.5) Także:: dzieci były w celach gospodarczych albo na obiad albo na posiłek (2.8) ojej, dobrze (1.4) a szczęście miały te dzieci, których rodzice pracowały, czyli matki... matek nie było w domu, no to wtedy mogły sobie robić, co chcą, co chcą
1:13:16 – MR – [()
1:13:16 – MB – [Mogą, mogą, mogły sobie iść gdzie chcą, ale to też nie było takie, ponieważ nie było można bez zaproszenia, bez wprowadzenia iść na >cudze podwórko<. Nie było... wtedy jeszcze były podwórka (2.1) albo jedno od drugiego było oddalone, albo były podwórka w kamienicy, bo ja też pamiętam takie typowe miejskie podwórko kamieniczne, otoczone oficynami
1:13:48 – MR – [Tak
1:13:48 – MB – [Czyli trzepak, sznurki do , wejścia do i wszystkie okna z kuchni na to podwórko, bo tam mieszkali... ja się tam urodziłam i tam mieszkali moi dziadkowie i wszystkie te >ciocie i babcie< i ja tam się też bawiłam
1:14:03 – MR – [A, czyli to było podwórko sąsiednie
1:14:04 – MB – Tak. I na przykład na podwórko sąsiednie to ja nie mogłam tak sobie pójść. Nikt mnie nie pilnuje, to ja przechodzę przez bramę, idę na sąsiednie podwórko. To było nie do pomyślenia. Ja musiałam tam mieć albo znajomych, którzy mnie wprowadzili albo::: ja wiem (1.7) to znaczy moja obecność musiała być zal zalegalizowana w jakiś sposób przez grupę dzieci. Ja tam nie wiedziałam, czy są jakiekolwiek dzieci na tym podwórku. Każdy się trzymał swojego podwórka, swojego terytorium i jeżeli szedł poza podwórko, to tylko i wyłącznie na polecenie dorosłych albo w jakiejś sprawie, oczywiście, że można było, ale tak w żeby tak gdzieś pójść (2.4) dalej (2.8) w Pakości, tam, gdzie byłam do półtorej, do do poł... pierwszej klasy. Tamten świat był tak wielki, że:: podwórko było, nie było ograniczone niczym. Także trudno było powiedzieć, czy można było . (2.3) Dziecko szło, ja dosyć daleko szłam do tej , ale na przykład po szkole po prostu szłam do domu i nie nie myślałam o tym, że ja bym mogła w inną stronę . (2.7) A przecież mogłabym. Gdybym miała więcej lat, może bym poszła w inną stronę, może bym rynek okrążyła. Ja w tym wieku
1:15:35 – MR – A odprowadzanie koleżanek wzajemne siebie?
1:15:40 – MB – Raczej... >to było tak<, że od-odchodziły:: po drodze
1:15:46 – MR – AA jasne.
1:15:46 – MB – Bo myśmy razem szły:. Może tak, może tak, ale jakoś tak, może z tą ostatnią jeszcze ktoś, ale nie dalej niż do koleżanki. Bo to był wszystko raczej tak dosyć... a-a-a z tymi najdalej mieszkającymi, no to już nawet nawet trudno było. (1.1) Mimo że dzieci były bardzo samodzielne wtedy, bo pamiętam, jak jeszcze mieszkałam w i jeszcze nie chodziłam do szkoły tak daleko, bo chodziłam takiego z-z takiego miejsca pod małym miasteczkiem, bo nasze osiedle to zupełnie było już, bo to fabryka, prawda
1:16:23 – MR – Tak
1:16:23 – MB – Czyli byliśmy poza, poza Notecią, trzeba przez most przejść, no a-a szkoła była przy rynku, więc do szkoły miałam , a po mleko chodziłam do gospodarstwa w inną stronę i nawet nie chodząc do szkoły, bo ja szłam bardzo daleko po to mleko i masło, i: matka po prostu mnie tam wysyłała. (1.3) I to nie był problem jakiś społeczny, że że matka źle robiła, bo zawsze jakieś dziecko robiło coś tam w okolicy za poleceniem. Tylko żeby tak samemu , prawda, na przykład po drodze była kolejka. No może bym wpadła na pomysł – „Mamo, to ja pójdę tą kolejkę ” ja nawet mi do głowy nie przyszło, żeby poprosić matkę, że ja pójdę tą kolejkę pooglądam, bo mnie wystarczyło, że ja raz na jakiś czas, tam dwa razy w tygodniu pójdę po to mleko i tą kolejkę będę widziała albo i nie. Także:: może gdybym była starsza, może gdybym była chłopcem, może gdybym znała kogoś ze szkoły, z tych Glinianek, to może ja bym się wysmyknęła na te Glinianki, ale tak naprawdę, to: raczej nie było takich pomysłów w głowie. (1.4) Raczej się trzymaliśmy swojej grupy, swojego tego tego <środowiska> i nie było takich pomysłów, że: że coś zrobimy jakoś tak nie tyle bez wiedzy, ale coś wydaje nam się takie nie za bardzo. (1.6) Chyba że to była jakaś taka >z polecenia< dorosłych. Czyli pójść tam, coś , coś , tak, jeżeli to było tak jakby legalne, >ale< nie nie przychodziło nam do głowy, żeby coś nielegalnego robić. I nawet w środowiskach w tam, w naszym podwórku nie było tak, że my tam się zakradniemy i coś tam. (1.2) Nie, nie mieliśmy takich pomysłów.
1:18:27 – MR – A pamięta pani jakieś takie rytuały między uczniami, typu, nie wiem
1:18:32 – MB – [Nie::
1:18:32 – MR – co... czegoś,
1:18:35 – MB – No wymieniali...
1:18:36 – MR – [Jakieś mody na konkretne przedmioty
1:18:36 – MB – [Jeszcze nie... (to to)
1:18:43 – MR – Albo ()
1:18:43 – MB – [To jeszcze wtedy nie było, może byłam za mała. Wiem, że ja się z wymieniłam z... bo coś coś tam się zbierało, zbierało, co się zmieniało, >co się zbierało<, (1.6) (2.4) kamyki... kapsli nie było wtedy, >w ogóle nie było kapsli< przede wszystkim, były butelki korkowane na takie
1:19:11 – MR – [Tak, tak, tak
1:19:11 – MB – Coś i my raczej... co myśmy... pudełka od zapałek, O, na pewno się zbierało pudełka od zapałek.
1:19:19 – MR – Z różnymi nadrukami?
1:19:19 – MB – Z różnymi nadrukami, wtedy jeszcze były drewniane, z takiej cieniusieńkiej sk... takiej, takiej drewienka, z tym, że dziewczyny to ... z tego się budowało meble dla lalek. Samemu albo przy pomocy albo... no mniej więcej tym się zajmowałyśmy. A chłopcy wymieniali te pudełka na inne pudełka, kompletowali, bo to, bo to... były przeróżne rzeczy. I ja też zbierałam pudełka od zapałek. (3.4) Rob... czy robili z tego::, >wyko<... tak, tak, wykorzystywali to... oni w dziwne, takie jakieś (2.5) ż... taką myszkę znikającą robili, także jakoś tak jak się przesuwało, to była myszka, a jak się wsup-wsuwało, to była z drugiej strony myszka. One, oni takie coś kombinowali. Zbierali na pewno. >Co jeszcze< zbierali? Zbierali stare monety, bo tego było sporo w . Te, które wyszły z użycia... a to to znaczy to były raczej obiegowe, to nie było rzadkością, wymieniali się właśnie () znaczki były bardzo popularne, tak, znaczki. Z tym, że znaczki to był... była taka, takie hobby elitarne, czyli
1:20:43 – MR - [()
1:20:46 – MB – Chłopcy, którzy: w szkole wy... wykazywali się , >nie, nie<, nie łazili po , nie grali w , nie skakały, bo dziewczyny były na , to oni zbierali . >Ja< zbierałam pocztówki na przykład, czyli miałam... zbierałam pocztówki
1:21:10 – MR – [Ale takie, przepraszam, takie gołe? Czy takie już wysłane?
1:21:12 – MB – Nie::, gołe się nie liczyły
1:21:13 – MR – [Musiały być wysłane
1:21:14 – MB – Musiały być wysłane. Mogły być wysłane na swoje własne dane, czyli z kolonii, ale to musiały być dostane, wymienione
1:21:24 – MR – [Jasne
1:21:24 – MB – [Zdobyte:: i właśnie tutaj, ja pamiętam, że chyba chyba na pocztówki się wymieniłam na dwuzłotówkę przedwojenną, co potem mi uświadomiono, że to był, była wartość, że to było srebrne i w ogóle, ale ja wymieniłam to na pocztówki. I ja kolekcjonowałam te pocztówki i je segregowałam na te byle jakie, takie (no na) takie pamiątkowe, to znaczy typu składanka oraz na te, które miały jakieś wartości artystyczne, czyli na przykład piękny widok, skomponowany albo z dalekich krajów jak (Bułga)... w Anglii wujek mi przesyłał pakiety pocztówek, które też dostał albo jego znajomi dostali, czyli ja miałam tego bardzo dużo. I ja z tej kolekcji zrobiłam coś tak nieprawdopodobnie (2.3) ja wiem (1.6) prawdziwą kolekcję zrobiłam z tego, opisaną, skatalagowaną... jakby . Ja nie wiem, jak ja potem to pudło odkryłam, to nie było duże pudło, to jak ja sobie pomyślałam o mojej emocjonalnej wartości do tego pudła z pocztówkami, to ja myślę sobie – „O Matko Boska, co ona wydumała, co ona wydumała” (skatalogowane wsz...) >jeszcze< wiedziałam, bo na każdej pocztówce musiała być zgoda=ona jest, więc jak ona była zagraniczna, to ja musiała ()
1:22:56 – MR – [A właśnie zagraniczna miała jakiś inny status, rozumiem
1:22:58 – MB – O, no to miały super, bo wtedy zagranicznych pocz pocztówek nie było, trzeba było naprawdę je zdobywać. Albo się je dostawało od rodziny, co też było ewenementem, bo pocztówka, >łatwiej< było pocztówkę dostać, bo na niej coś tam było, no to cenzura jakoś tam przepuściła, gorzej było, jeżeli to była paczka z pocztówkami, to () oni potrafili przetrzepać. I ja dostawałam od wuja po prostu podwójnie oklejone te koperty i wiem, że moja rodzina podchodziła do tego z takim... no ale z pełnym zrozumieniem dla mojego hobby, także, ale że właśnie to było niebezpieczne, dostawanie takich rzeczy. To były zwykłe pocztówki przesłane od wuja, z krótkim listem typu:: „Znowu przesyłam pocztówki, niech się kolekcja tam wzbogaca”, >to było< sporo, bo tam dwadzieścia pocztówek naraz. Moja kolekcja mieściła się w takim kartonie, takim wypchanym po butach. Były duże pocztówki, były małe pocztówki, były takie składanki () ja naprawdę do ostatnich chwil szkolnych to to gromadziłam. Za zawstydza mnie ma... mała objętość tego i... w porównaniu do tego skarbu, który ja wtedy... jak ja go zobaczyłam ten to pudło, nie wiem, czy jeszcze je mam, ale tak sobie pomyślałam – „Matko Boska, jakie to , jakie to ”, no to jest w zasadzie, >to nie są< lata zbierania, to jest w tej chwili tylko tak na pstryk. (1.1) No a-a-a to było... i jeszcze było najfajniejsze, to ja z takim zwykłym atlasem, takim bez nawet, indeks miał, ale to (1.1) ja starałam się każdą pocztówkę umiejscowić. I ja potem na to kółko geograficzne chodziłam, żeby właśnie te te pocztówki
1:25:01 – MR – [Zlokalizować
1:25:02 – MB – No, że kiedyś jak nam zadali, gdzie jest miasto Bristol, to na przykład ja nawet nie potrafiłam tego miasta Bristol nawet na tej mapie znaleźć. Encyklo... w encyklopedii nie było, tu nie było, encyklopedia była tylko taka zwykła, mała. W szkole stała za za szybą taka trzynastotomowa, marzenie każdego. Pamiętam jedną rzecz, że jak byliśmy już w czwartej , to dyżurny miał , >bogata szkoła<, na każdy stolik wyłożyć tą małą encyklopedię. Tą małą, taką jednotomową. I myśmy z tej encyklopedii... >i-i druga< to była ten słownik języka polskiego i myśmy i wyżej właśnie to wszystko. A:: pamiętam taki kolega, który bardzo , on był dosłownie za płotem, ale nigdy się z nikim nie bawił, bo on w ogóle miał podwórko takie jednoosobowe, bo był tylko on. I do nas nie przychodził, on się tylko nic, tylko uczył, >ze mną< utrzymywał kontakty w zasadzie jak ja byłam na podwórku i zobaczyłam, że on jest za swoją siatką, to przybiegłam tam, spytałam, ale mi do głowy nie przyszło, żeby go wprowadzić na nasze podwórko, po prostu. Właśnie z nim się na tą dwuzłotówkę wymieniłam. I on miał (1.5), bo uczył go dyrektor szkoły, kiedyś, że „Ty, Grzesiu, to ty czytaj tak codziennie encyklopedię po pięć stron, to będziesz mądrym chłopcem”. I on tak tę encyklopedię strona po stronie czytał.
1:26:48 – MR – Wziął to sobie do serca.
1:26:49 – MB – Tak. Nie wiem, co... jaki był dalszy ciąg jego życia, no bo z Bydgoszczy wyjechałam. On pewnie poszedł do liceum, ja poszłam do technikum, półtora roku po tym wyjechałam z miasta. Nie wiem, nie wiem, jaki był dalszy jego los, >a on właśnie taki był pilny uczeń, czytał encyklopedię< i on był naprawdę , czytał książki różne, był cichy, nawet się tak specjalnie nie zgłaszał, ale zawsze dostawał z prac pisemnych , jak powiedział to mało, ale treściwie, no i... no i tak. Zawsze miał odrobione , sam zawsze miał odrobione lekcje, taki cichut... cichutki, przepraszam, taki taki pilny uczeń. Nikt mu nie dokuczał, nikomu nie . (2.3) Tak tak sądzę, że z ... jeżeli chodzi o takie sprawy społeczne na samym podwórku szkolnym czy czy podwórkowym już prywatnym, to konflikty były raczej o to, że ktoś zachowywał się , odezwał się , coś komuś powiedział nie tak, ktoś na kogo coś powiedział, co grupa uznała za , żeby do... żeby było jakieś jakieś od . Grupa nie z powodu , z powodu... przynależności rodziców, to w ogóle było poza nami. Ka tak sobie myślę, że (2.3) sytuacja polityczna w tamtych czasach w szkole nie istniała. Tak mi się wydaje. Myśmy wiedzieli, że że dyrektorem może być osoba, która jest , ale nas nie obchodziło, co to znaczy „partyjny”. Myśmy wiedzieli albo przypuszczali, że może nauczycielka jest partyjna albo:: jest partyjna albo niepartyjna, ale nas to nie obchodziło. Nas to absolutnie nie obchodziło. Myśmy to akceptowali::, nie było jakichś takich ze strony nauczycielki tylko to ten dystans, jeżeli już. >Ale myśmy to< z partyjnością czy niepartyjnością w ogóle nie kojarzyli, tylko że ona jest wredna, a ta fajn fajniejsza i nie wnikaliśmy w to, czy ta fajniejsza to jest bezpartyjna::, a ta wredna jest partyjna. (1.3) Raczej to, że nam kazali chodzić w mundurkach, to było to
1:29:54 – MR – [To był przymus ()
1:29:54 – MB – [To był przymus i wiedzieliśmy, że od... że że to nie jest wymysł ani naszego dyrektora, ani naszej nauczycielki, że po prostu oni to muszą. >Nie wiem< skąd myśmy wiedzieli, ale myśmy to po prostu czuli. Wiedzieliśmy o tym, musieliśmy akceptować, a nie, że że to dyrektor kazał albo nauczycielka tak sobie wymyśliła. Wiadomo było, że to jest nakaz i koniec. Ale z drugiej strony była bardzo fajna akcja, też narzucona z góry, że każdy uczeń ma mieć kartę rowerową. I każdy czwartoklasista miał obowiązek chodzić na na kursy do karty rowerowej. I to było obowiązkowe, równo i koniec. I każdy musiał mieć kartę rowerową i chociaż nie było jakichś restrykcji ze strony szkoły, ale był takie jakieś (1.1) bo jeżeli... >nie wiem< czy wszyscy dostali kartę rowerową. Potem masę ludzi się wyłamało, bo wcale nie chciało mieć tej karty rowerowej. No ale potem był egzamin, każdy dostał kartę rowerową i miał kartę rowerową, no i tyle. (4.2) Co:: ... jeszcze wtedy, pamiętam, były dwie ważne , '66 rok i i jakaś tam, tylko nie wiem czego:: coś związane z rewolucją październikową ale... albo nawet z Leninem. I to było ciekawe, bo to był ostatni rok w tej starej szkole i myśmy mieli akademię... czy to... nie, coś Wojska Pol...
1:31:43 – MR – Dzień Wojska Polskiego?
1:31:44 – MB – [Może Wojska Po... Albo jakaś rocznica Wojska Polskiego. . (2.0) album o Leninie. Album, każdy musiał zrobić album o Leninie
1:32:01 – MR – [Każdy uczeń, tak?
1:32:02 – MB – Każdy uczeń, tak. A album to polegało na tym, że trzeba było kilka kartek , jak ktoś miał brystol, ale takiego papieru do... z bloku do rysowania, takiego zwykłego, trzeba było po prostu zszyć i poprzyklejać obrazki na temat. To ja się, pamiętam, do tego bardzo mocno przyłożyłam. I nie uważałam, żeby to... wiem, że że to troszeczkę tak jakby się podśmiewali ze mnie, że ja to tak zrobiłam na bogato
1:32:31 – MR – [Ale w klasie czy w domu?
1:32:32 – MB – W-w kl... w domu miałam wsparcie, a w domu to wiem, że tak się troszeczkę (na na) nadszturchiwali, że „tak na bogato zrobiła”, no ja tak nie bardzo wiedziałam, dlaczego, no przecież gdyby o Kościuszce, to tak samo bym zrobiła. Po prostu byłam solidna w robocie.
1:32:55 – MM – A te albumy były oceniane i później zwracane uczniom do domu czy gdzieś
1:32:55 – MB – [Nie:: nie, nie, były zabrane. (1.2) Nie wiem, czy były oceniane, nie pamiętam, prawdopodobnie dlatego, że ja od razu robiłam tak wspaniały album, że było nie do pomyślenia, że ja nie zrobiła najlepszego albumu w klasie, dlatego ocena to w ogóle mnie nie interesowała:. Ja po prostu to miałam zrobić super i zrobiłam. Ale na pewno były zabrane. No i coś z nimi zrobiono, na pewno nie zostało to oddane uczniom.
1:33:25 – MM – A jeżeli chodzi o prace społeczne, to opowiadała pani o wykopkach. A były jeszcze inne?
1:33:30 – MB – Prace społeczne... (4.1) Nie przypominam sobie jakichś takich akcji... (7.1) °Prace społeczne, prace społeczne...° (7.9) Musiały być tylko, ze ja nie wiem na czym polega... >nie przypominam< sobie jakiegoś takiego , a żeby mi tak zapadło w pamięć jak te wykopki... a być musiały, na pewno. (2.6) Z tym, że to prawdopodobnie, nie nie jestem przekonana, ale prawdopodobnie to nie było (3.1) to było tak, że po prostu klasa ubiera się, idzie, coś robi i wraca. Możliwe, że to było jakieś , możliwe, że to było jakieś , ale to nie było takie:: to było związane raczej „O, fajnie, idziemy gdzieś, bo bo się (ur) bo bo ze szkoły wychodzimy”, czyli (2.6) nie pamiętam.
1:34:46 – MM – Nie zapadło pani w pamięć.
1:34:48 – MB – Nie zapadło mi to w ogóle.
1:34:50 – MM – A jeżeli chodzi o odrabianie prac domowych, to miała pani na przykład w domu specjalne miejsce do nauki czy odrabiania, jak to wyglądało?
1:35:00 – MB – No wtedy lekcje odrabiało się tam, gdzie było, czyli najczęściej przy stole. Tam, gdzie się jadło obiad. My mieliśmy dwa pokoje, czyli my jako dzieci mieliśmy swój pokój we dwójkę, rodzice byli w pokoju, nawet w kuchni był stół taki duży okrągły obiadowy, na cztery osoby. Ja lubiłam właśnie z tym, z tym Staszkiem, S-S-Stasiem właśnie pracowałam przy tym stole. Wiem, że dzieci odrabiały lekcje przy stołach kuchennych najczęściej.
1:35:36 – MR – A był jakiś taki codzienny rytuał, nie wiem, że wraca pani ze szkoły, najpierw lekcje, obowiązki domowe, a potem dopiero podwórko?
1:35:42 – MB – [Tak, a potem dopiero podwórko. I to było zawsze, z wyjątkiem tych dzieci, któ:::: którzy mieli rodziców poza... którzy przychodzili... to to wtedy rzucali tornistry i biegli na podwórka, a myśmy (zazdrościli). Ale... to było różnie, bo czasem zaraz po szkole dzieci wychodziły na , czasami dopiero po południu siadały do lekcji, >nie<, to nie było jak jakoś tak zrytualizowane.
1:36:11 – MR – A pani wam jakoś sprawdzała te lekcje, które odrabiała z panią
1:36:13 – MB – [Ta::k, oczywiście, sprawdzała mi lekcje, zwracając uwagę, czy ładnie napisane=pamiętam, że bar... bardzo często musiałam przepisywać całe całą pracą domową do... od nowa, bo to było tak fru kartka z zeszytu i pisz od nowa. To to było w celu właśnie ładnego pisania, czystego, żeby żeby zeszyt wyglądał przepięknie, żeby szlaczki były pięknie >porysowane<, właśnie w pierwszej klasie najbardziej lubiłam rysować szlaczki, pisać takie właśnie monotonnie te litery. (3.7) Tak jak mówiłam, do czwartej klasy, bodajże do czwartej klasy, pisało się się stalówką, w czwartej klasie się awansowało na pióro wieczne. Długopis wchodził, dopiero o:: dużo później. Długopisy były:: rzadkością. Długopisy były wtedy rzadkością. Nie były te takie jednorazowe, tylko raczej jak już, to przeważnie mieli lu... dzie... dzieci miały coś pobiurowego, czyli rodzice w biurze dostali, czyli jakiegoś typu parker, tylko tańszy i wkład , typu... ja wiem... to były takie... O, zenity były. Ale to już było dużo () bo to lata 70. Pióra były na... wieczne na pompkę albo na gumę, takie zwykłe, zwykłe z-z... tylko że że ze zbiorniczkiem atramentu. No i wtedy oczywiście... A, butelka z atramentem w szkole była taka duża i miała fajny taki metalowy dzióbek
1:37:57 – MR – [I to był szkolny atrament?
1:37:58 – MB – To był szkolny atrament, tak. I myśmy właśnie tą butlę butlę dźwigali i przez ten dzióbek wlewali do kałamarzy jako dyżurni. Także czasem nam się mucha na stalówkę też nabiła i:: no i wte... i-i-i był powód, żeby:: ((udając łkanie)) „Pani, bo mucha” ((śmiech)) Albo że jak źle napisał, no to oczywiście kleks i bo mucha. No i... albo to różne rzeczy były.
1:38:29 – MR – Pani M., bo z pani jakby opowieści się wyłania trochę taki obraz, że że dzieci jednak w dużym stopniu żyły własnym życiem, znaczy obok tego świata
1:38:37 – MB – [
1:38:37 – MR – Dorosłych, w związku z tym te podziały świata dorosłych, na przykład , , polityka, nie polityka nie były
1:38:43 – MB – [Według mnie nie istniały.
1:38:43 – MR – [Tak wyraźne.
1:38:45 – MB – Według mnie nie istniały. O to dzieci , wtedy jak dorośli na jakichś rodziny, bo wtedy były imieniny. (3.1) Było, było, było biednie, było mało jedzenia, było trzeba zdobywać, ale w imieniny, (dzie) albo coś >jakieś święto uroczystość rodzinna< te uroczystości były cały czas. Cały czas się rodzina zbierała, ta wielopokoleniowa, do prababki i pradziadka i wtedy dopiero , dzieci miały
1:39:25 – MR – [No właśnie, i jak... co wtedy
1:39:26 – MB – [Niestety nie były przy stole ogólnie. Tylko się plątały. Jeżeli miały jedzenie to w kuchni albo przy stolikach osobnych (2.4) ((zaprzeczając)) przy stolikach, przy stoliku osobnym, a przeważnie gra... brały ze stołu i leciały sobie tam gdzieś między kuzynostwem coś tam. No ale można było podsłuchać i wtedy dowiedzieć się, albo właśnie, o sytuacji. Nadstawialiśmy oczywiście ucha, ale to był tak jakby inny świat, inny świat. Nasz świat był taki, że trzeba iść w kolejkę stanąć, coś... albo matka stoi w kolejce, to trzeba stanąć w tej kolejce za matkę i wiedzieć, co kupić, wiedzieć co jest (1.8) no właśnie no co jest towarem rzadkim albo jak... albo dostateczne wcześnie zacząć szykować zeszyt, to znaczy zakup zeszytu, bo bo we wrześniu się na pewno nie kupi, albo jak się czegoś zapomniało do szkoły kupić, to już na pewno się nie kupi tego aż do grudnia. I-i (właściw) właśnie jeżeli chodzi o to, to przyjmowaliśmy to tak jakoś normalnie. Tak samo są, nie wiem jak na świecie innych, ale u nas na gdy w rodzinie byli >wszyscy< na dobrą sprawę pracujący, bo to był obowiązek i myśmy się nie zastanawiali specjalnie, był, nie był, można można: (3.5) to powiedzieć, że to było taka oczywista oczywistość, że ja ja jak nic innego >i to nie dlatego< że że ktoś miał przekonania, po prostu był, tak jak myśmy byli w harcerstwie też nie dlatego, że uwielbialiśmy czołgać się i robić szałasy, bo myśmy w życiu >nie robili żadnego szałasu<, ani się nigdzie, O, jeże... jedyną fajną rzeczą fajną z harcerstwa było to, że legalnie można było mieć finkę i raz do szkoły przynieść finkę. Czyli ten nóż (do pikut)
1:41:33 – MR – [(Wraz) z tym mundurem.
1:41:34 – MB – Tak, razem z tym mundurem. O, i to był jeden jeden pozytywny aspekt bycia w harcerstwie, bo z t..., bo bo bo z resztą się wiązały różne przykre rzeczy, typu sztywny , jakieś tam inne zbiórki, nie zbiórki, haftowanie emblematu drużyny słowików i-i-i jeszcze w dodatku obsługa uroczystości typu:: rewolu... rocznica rewolucji, i coś, bo trzeba było apel . I przyjść w tym mundurze. I to był... to było strasznie uciążliwe. Czyli dorośli tak samo podchodzili do sprawy. Byli w partii, ale tak jakby ich nie było. Byli, no bo (2.1)
1:42:17 – MR – Jak rozumiem, te dowcipy przy stole imieninowym były już nie prawomyślne prawda?
1:42:18 – MB – [U:::::
1:42:20 – MR – ((śmiech)) Z perspektywy oficjalnej linii partii
1:42:24 – MB – To zupełnie było. I w zasadzie z tego... moja ciotka była straszną plotkarą i na przykład jak ona przynosiła plotki z pracy (1.4) to one były zupełnie wszystkie nieprawomyślne. I tam się... >i-i< na dobrą sprawę to się nikt nie przejmował tym. Tak jakby wszyscy wiedzieli, jakie są zasady tej gry i wszyscy grali w tą grę.
1:42:48 – MR – No tak, że tu jest dom, a tu szkoła
1:42:50 – MB – [Nawet nie tyle:: (1.4) to były takie zasady, że my... że ponieważ... tak jak w tą kluchę, prawda, że jak spadnie na na ten, to trzeba tam coś tam, coś tam, że ten ma tu, ten to, że to trzeba tak, każdy musi mieć swój kij, czyli tak jak gdyby legitymacja partyjna była tym kijem, że jak nie masz tego kija, to nie będziesz grał. Na tej zasadzie. (3.0) Z tego, co ja pamiętam, jeszcze z wcześniejszego dzieciństwa >i to przeniosło się na<... to to nie to to... do szkoły przestałam, to było w technikum, czyli ja szkołę podstawową skończyłam równo w '70 roku, czyli to już były wydarzenia mocno politycznie, krwawe i... ale był wcześniej jeszcze '68 rok, to ja dokładnie pamiętam latem pewnego nie było, >było< tylko radio nie było telewizji. Czyli nie było jak () informacji i >dzieci< gazet nie czytały przede wszystkim, dzieci gazet nie czytały, telewizji nie oglądały. Telewizji , radio... co co rad... co dziecko ma w radio słuchać? Jak są tylko oberki albo jakieś... czyli nie było. Prasy, dzienników, to rodzice czytali. Dziecko dziecko nie nie bardzo nawet miał... co co rodzic przeczytał na na głos, no to no to dziecko przyswoiło albo nie. Były obowiązkowe... o, szkoła prenumerowała typu <„Płomyk”>, „Płomyczek” i nic więcej, prawda. Jak wszedł jako jako język nauczania, była, były prenumerowane typu „Aganiok” czy jakieś inne pisma, które czytaliśmy na , także (1.4) czasem pani od rosyjskiego powiedziała, żeby kupić w kiosku, no to się szło kupiło do... kupiło w kiosku (1.3) robiło się zadanie domowe, no i koniec. Albo albo na przykład w „Aganioku” były bardzo przepiękne ilustracje, niemalże rozkładówki z krajobrazami. Także ja ja nawet prosiłam ojca, żeby mi kupił, tylko dlatego, że tam były ładne obrazki. Ja sobie je wycinałam, nie miałam pocztówek, no to sobie obrazki wycinałam. (1.3) Tego typu sytuacje. W mojej rodzinie wszyscy dorośli na pewno, dorośli pracujący, na pewno należeli do partii. Reszta nie należała, bo nie pracowała, bo bo byli emerytami (2.2) >a jednocześnie wszyscy chodzili do kościoła<. Równo. I mój ojciec partyjny, i moja ciotka partyjna. Ojciec nawet miał... był jakimś funkcyjnym, >bardzo niskiego szczebla< (1.4) i uczestniczył przy zakładaniu światła w kościele, przy elektryfikacji kościoła. I to nie było tak, że tata jeden to robił, nie, on po prostu to robił. jedna rzecz, która w naszej rodzinie tak troszeczkę, czyli pierwsza komunia, z tym, że ja się do tej pierwszej komunii też tak nie specjalnie paliłam. I nie to z tego, że że byłam jakoś nastawiona, tylko że (1.3) nie bardzo (1.6) bardzo lubiłam chodzić do kościoła, ale nie bardzo lubiłam być wystawiona na ogląd. Czyli sam ceremoniał mnie raczej odstręczał i to, że będę przedmiotem ob...
1:46:36 – MR – [Obiektem obserwacji
1:46:37 – MB – Tak, obiektem niż to, że że że to jest jakieś wydarzenie religijne, raczej >gdyby< to się odbywało tak po cichutku, to to prędzej, a ja po prostu nie lubiłam być wystawiana tak na na widok publiczny. I:: (5.0) i właśnie na... że... wspominam bardzo fajnie taki , >taki czas<, takie zdarzenia, takie zdarzenia:, że ((śmiech)) dla mnie fantastycznym wydarzeniem był 1 maja. (3.3) To polegało na tym, że najpierw szły szkoły, potem zakłady pracy
1:47:25 – MR – [I trzeba było przejść
1:47:26 – MB – I trzeba było przejść ((śmiech)) obowiązkowo, o, i to był obowiązek. Musiał każdy być, pokazać się, za to odpowiadali właśnie zwierzchnicy, czyli szkoła, musiała być cała klasa. I każdy się ociągał, a ja z wielką radością chodziłam. A to z prostego... z prostego powodu. Szkoły szły najpierw. Szły w Bydgoszczy najpierw pod Klarysek (klasztor), czyli od początku to była aleja 1 Maja, od początku, od Klarysek do do Chodkiewicza, a tam akurat Chodkiewicza to akurat był mój dom rodzinny, przy nie Chodkiewicza, tylko przy Chocimskiej, i tam się pochód rozwiązywał. I ja po prostu mogłam pójść do , do do do do dziadka, bo oni tam byli, więc no (naprawdę) to była niesamowita radość. Ale większą radością było to, że ja z tego Chodkiewicza do Klarysek z powrotem (1.1) i tak mniej więcej w okolicach jednej trzeciej szły potem KaZeteŁy, czyli Zakłady Kolejowe, gdzie pracowała moja ciotka i:: >tata<. >Nie, nie<, ciotka-babcia. Czyli ja z ciotką- babcią szłam z powrotem do Chodkiewicza, potem wracałam, łapałam mojego tatę, który szedł z Rowerami, bo bo (1.6) w Rowerach pracował, a potem w dyrekcji, z Rowerami sobie szłam, potem wracałam i jeszcze łapałam moją ciotkę, która szła na samym końcu, bo to były zakłady włókiennicze. Ja (sobie) wtedy >i-i zawsze< z pochodem, znaczy leciałam chodnikiem, a wracałam z pochodem >i właśnie< ta radość wyszukiwania w tym tłumie swoich bliskich
1:49:07 – MR – [Rodziny
1:49:08 – MB – I jeszcze ten taka ta , że teraz idą albo (ro... rowe..) tam albo te (Meryl... me... ry...) >nie, nie pamiętam< i-i kurczę ja wiedziałam, że tam jest ta moja ciotka, zaraz ją znajdę i pójdziemy razem i ona się ucieszy()
1:49:27 – MR – [Czyli ten wymiar ideologiczny ((śmiech)) tutaj nie grał żadnej roli.
1:49:30 – MB – ((Śmiech)) A potem jeszcze, a potem jeszcze... bo ja, bo z tą religią też tak było, że chodziłam do takiego kościoła, który nie m... nie miał religii takiej w dzień powszedni, tylko w niedzielę i w dodatku po południu=taka szkółka jakby. I jeszcze po tym pochodzie zdążyłam jeszcze pójść ((śmiech)) do kościoła, który też był niedaleko, także poszłam jeszcze do , tak że ten 1 maja to był niesamowity taki dzień, taki jakiś taki, wszystkich , wszystkich , >jeszcze< na koniec do tego do tego kościoła, gdzie pięknie śpiewano i-i jeszcze na tą lekcje religii, co co nie pisaliśmy w zeszycie, bo na przykład... no no tak po prostu było w tym, że nie było , że nie było takiej salki katechetycznej jak w szkole, tylko ksiądz nas uczył, i uczył nas no katechizmu oczywiście, ale opowiadał o różnych też pięknych rzeczach, a na końcu jeszcze, jak się, jak jak się z-zdarzyło ja i moja babcia wracała z chóru, bo moja babcia z ciotką śpiewały w chórze kościelnym i miały tam próby i w ogóle, to jeszcze się załapałam na próbę chóru, i no i to wszystko było takie słodkie i fajne. A-a na próbę chóru, to jeszcze chodziliśmy za tej najgłębszej, chociaż nie, ja już nie zdążyłam, no i co ty wrona, tutaj przyszłaś? I-i-i bo bo to był '56 rok, to nie, to ja byłam za mała na na cokolwiek, ale to było tak zawsze, cały czas. I-i jak byłam mała to też tak samo na 10 do kościoła chodziłam, jeszcze właśnie u babci wtedy mieszkałam właśnie na Chocimskiej, gdzie te wszystkie , te wszyscy , partyjni, niepartyjni, na tą summę niedzielną szli i (2.7) ()
1:51:22 – MR – [A czy z dziećmi były jakieś takie rozmowy
1:51:24 – MB – [Nie:::
1:51:24 – MR – Polegające na konfrontacjach do tego, co w domu, i tego, co w szkole ()
1:51:28 – MB – [Nie, nie, to nas zupełnie nie obchodziło.
1:51:30– MR – Jasne.
1:51:31 – MB – Takie dyskusje, takie dyskusje to ja dopiero w technikum miałam
1:51:35 – MR – [W technikum.
1:51:36 – MB – Czyli po '70 roku
1:51:37 – MR – [Jasne.
1:51:37 – MB – Po '70 roku, bo ja technikum skończyłam w '75 roku, czyli to dopiero szkoła średnia. I wtedy dyskusje były. I wtedy były takie dyskusje typu: no:: skakanie do oczu, prawda. Ale myśmy mieli wtedy już zupełnie inną świadomość, byliśmy prawie dorośli
1:51:59 – MR – [Jasne.
1:52:01 – MB – I to też powiem, że w pierwszych klasach, bo jak ja byłam w Bydgoszczy, czyli pierwsza i druga klasa technikum
1:52:08 – MR – [Bo w technikum już pani była w Warszawie, dobrze (dobrze)
1:52:10 – MB – [Ale nie. Pierwszy, drugi rok jeszcze byłam w Bydgoszczy
1:52:12 – MR – [A, jasne.
1:52:13 – MB – Dopiero jak tu do Warszawy przyjechałam, to wtedy zobaczyłam, ż... ale to już wtedy byłam w trzeciej klasie, w trzeciej? Nie, °jeszcze trzecia była w Bydgoszczy°. Czwarta i piąta klasa, to dopiero w Bydgoszcz... w-w w Warszawie zobaczyłam, że młodzież rozmawia na tematy polityczne. Bo póki byliśmy w Bydgoszczy, to w ogóle nie było: a jeszcze jeszcze w dodatku chodziłam do Technikum im. XXV-lecia Wojska Polskiego, to w ogóle tam to... z tym, że myśmy jako uczniowie nie odczuli tego wszystkiego, tylko to było tak jakby... tam było dopiero, że to zbudowała tą piękną , , ale nas to nie obchodziło. Nie było, nie było (3.1) nie było dyskryminacji uczniów, że że ktoś... i czyjś czyjś rodzice są partyjni czy nie. Możliwe, że moja szkoła, szczególnie technikum, było tak niskiej rangi... gdybym chodziła na przykład do najlepszego liceum w-w mieście. To może by coś tam. Ale technikum? Gdzie na w zasadzie na inżynierię szykowali ludzi. (1.9) Gdzie do nas po pierwszym... po pierwszej klasie mogli przyjść ludzie z zawodówki, bo to było tak, że jak się nie dostał, były strasznie ciężki egzaminy do do naszego technikum, więc jak ktoś się nie dostał, szedł do zawodówki i był wzorowym uczniem, to mógł aspirować, żeby żeby ten rok mu zaliczono i-i jakby awansował. By-byli tacy uczniowie. Ale na pewno nie po linii partyjnej. Na pewno nie po linii partyjnej, bo po linii partyjnej byli zupełnie w innych szkołach i nas naprawdę to nie dotyczyło. My nie rozmawialiśmy, my rozmawialiśmy o muzyce, o radiowęźle, nasz radiowęzeł puszczał zupełnie nieprawomyślne piosenki, czyli czyli to było , big , zachodnie zespoły, >rok< '70 do '75 to ja byłam w Bydgo... w tej >Warszawie<, ale przez trzy lata radiowęzeł prowadzony przez uczniów puszczał normalne przeboje z listy przebojów, i to niekoniecznie niekoniecznie tutaj radia tego, Trójki czy coś, myśmy jeżeli już, to grupowo słuchali Trójki, (2.9) jakby:: nie było to tematem naszych rozmów. My chodziliśmy... bo po prostu my mieliśmy tak ograniczone (3.1) do swoich spraw tematy rozmów, bo wtedy po prostu albo pomagaliśmy rodzicom w zdobyciu czegokolwiek, to znaczy no no musieliśmy... byliśmy bardziej zajęci sprawami takimi normalnymi, domowymi, że to tego nie ma, tamtego nie ma, tutaj trzeba iść w kolejkę, tutaj czegoś zabrakło i to trzeba latać po mieście. Także jakoś tak przyjmowaliśmy, że po prostu tak . Dopiero później może, (kiedy) przed '75 jak byłam tu w Warszawie, to zobaczyłam, że młodzież rozmawia na jakieś takie tematy polityczne, że się komentuje na przykład niektóre niektóre kabarety, czyli to, co teraz jest taka taką normalną rzeczą, że dyskutuje się o kabaretach, poza tą (była) telewizja, co prawda było: ograniczona, ale były i filmy zachodnie już, i więcej ludzi wyjeżdżało na Zachód. Można było gdzieś wyjechać do:: do cioci, do wujka, ja też byłam u wujka właśnie tego od pocztówek w Londynie. Tam też ktoś powiedział: „No ale wy w takim kraju żyjecie (no ale) jak nam się żyje?”. „Normalnie się żyje”. „Ale to wam nie przeszkadza, że tak cukru nie ma, a byście chcieli, albo że że że nagle nagle jest ryż zamiast...” a ja mówię: „No jak nie ma ryżu, to bierzemy makaron”. No i to wtedy było takim zdziwieniem, że „Ale to wam... ale: to to wy się nie buntujecie, że macie ryż zamiast makaronu?”. A ja się zdziwiłam, że można się buntować. Nie ma ryżu, to jest makaron, Jezu, Maria no.
1:56:52 – MR – Pani jak pani wspomina nauczycieli? Kogoś szczególnie (1.3) dobrze ()?
1:56:57 – MB – ((westchnięcie)) Na pewno byliśmy zakochani wszyscy w naszej w naszej polonistce z czwartej klasy. Ona miała, ona mia... zawsze była wy... , miała takie , takie takie jak lalka
1:57:12 – MR – [Była ładna?
1:57:13 – MB – , ale w ogóle te włosy i w ogóle była taka... takim, ale uległa wypadkowi jakiemuś samochodowemu chyba i-i nie było jej w szkole i >myśmy< się dowiedzieli, że ma wypadek i wtedy zdobyła naszą sympatię. Czyli fakt, że że że jej się coś stało wzbudził naszą sympatię, poczuliśmy taką stratę. W momencie, kiedy przyszła do szkoły z powrotem tak około czwartej klasy, nadal miała tą sympatię, chociaż tak już nam tak za bardzo () tyle lekcji nie było, co wtedy, kiedy... bo mi... był w pierwszych dwóch latach chyba była jedna i ta sama nauczycielka. Potem razem z przedmiotami dochodzili i też był utrzymany w miarę możliwości, żeby żeby ta nauczycielka się nie zmieniała i właśnie mieliśmy długo tą nauczycielkę z pierwszej klasy, ale właśnie ona uległa
1:58:18 – MR – [Tak.
1:58:18 – MB – [Wypadkowi, przyszła druga. (1.2) Różne były nauczycielki. Były srogie, takie „Nie podchodź bez kija, bo ci ”, a to było zawsze przecież. Nie b... ulubiona nauczycielka... to znaczy nauczyciele moi to byli tylko o-od polskiego, bo zawsze mnie wyróżniali, bo ja zawsze się starałam i w tym polskim byłam zawsze zawsze jakby tak wyróżniająca się. (2.3) No i:: ci, którzy nas zachecali do do właśnie do tej nauki, no właśnie żeby czytać tą encyklopedię, żeby korzystać z encyklopedii, że nau... nie... czytając... ta encyklopedia nie tylko tak sobie leżała, bo leżała, ale kazali nam coś znaleźć. A to była właśnie ta ta piękna, ta z tymi blond włosami. Pamiętam też naszą wychowawczynię z czwartej , nawet pamiętam z imienia i nazwiska, ona była i oprócz wy-wychowawczyni miała z nami . A pamiętam ją dlatego ponieważ ona była plastyczką:: może, a przynajmniej po studiach plastycznych i nam kazała, jak powiem „kazała”, bo tak jak-jako dziecko >mówiła<, kazała nam () malować rzeczy, do których my nie byliśmy przyzwyczajeni. >Czyli< jakieś (1.0) wygibasy jakieś takie. Ja tego nie bardzo rozumiałam, mimo że doskonale oczywiście rysowałam, doskonale dobierałam kolory, ale ja byłam doskonałą kopistką, czyli jak zobaczyłam, miałam wzór, to pięknie jak uczniowie Rembrandta skopiowałam, no i klękajcie narody. Mój dziadek był malarzem amatorem, a malarzem pokojowym z zawodu i-i jak byłam mała, to on się ze mną nie tyle bawił, bo to nie była zabawa, dorośli kiedyś inaczej się bawili z dziećmi. Czyli dosta... dostępowałam zaszczytu oglądania jego narzędzi pracy twórczej, czyli i zarówno wałka malarskiego takiego do szlaczków na ścianie, ale zarówno tych tych (pa...) pędzelków, które on używał do malarstwa takiego... no takiego... no też nie komercyjnego, takiego no dla siebie, >dla przyjemności< >a w ogóle< to dziadek właśnie z tych plastycznych zdolności miał tą fuchę w , że troszeczkę te te te te malowidła kościelne. Co prawda nie tak jak tamta, które przemalowała ((śmiech)) to dzieło, ale właśnie tak podmalowywał troszeczkę albo coś tam namalował >albo< doskonale złocenia kładł. I ja właśnie widziałam, jak dziadek złoci różne rzeczy, >ja widziałam< te płatki złota i sposób nakładania i ja mogłam popatrzyć. Czasami nawet dotknąć troszeczkę. Czasami dziadek mi coś namalował. Czasami dziadek mi powiedział jak to się maluje. Ale to wszystko było właśnie takie (typu)
2:01:41 – MR – [Raczej zapraszanie do
2:01:41 – MB – [(uczeń) Rembrandta
2:01:42 – MR – [Czynności dorosłych, prawda?
2:01:44 – MB – Tak. Tak, tak. I-i z dziećmi się nie bawiło tak, jak teraz się bawi, tylko to było uczestnictwo w pracach dorosłych, czyli moja... ja uczestniczyłam w praniu, w , w robieniu już od malutkiego. Ale to to wychodzi poza okres szkolny, więc nie wiem, czy to jest... ale jak jak tylko pamiętam, dziecko było, dziecko było wszędzie tam, gdzie jest praca w domu. Czyli , robiło zakupy jako taki pomocnik. I-i w zasadzie:: >jako taki< pomocnik czeladnika, już nawet nie czeladnik. Czeladnik to potem, jak już byłam większa, typu właśnie czwarta, piąta, szósta klasa szkoły podstawowej, czyli już jak człowiek nabrał takiej , , wysokości, to wtedy mógł robić... no zakupy się wtedy od małego robiło, ale pranie samemu się robiło: na na zlecenie, czyli „Wypierz”. U-ugotować, się gotowało, „Ugotuj”, co tam jeszcze, „Posprzątaj”. Nie pomagało się, tylko się robiło
2:03:00 – MR – [To było zadanie
2:03:01 – MB – Tak. A po zakupy co prawda to już się od małego kajtka, tylko jak się potrafiło pieniądze liczyć, to już się to już się szło po , wtedy na kartce matka pisała::, wiadomo jaka cena, matka... każda matka potrafiła podliczyć, a w sklepie jak było pół kilo mięsa, to dali pół kilo mięsa, mniej albo więcej, ale to policzyli za pół kilo, pani takim ołówkiem na tym papierze do pakowania, takim szarym pakowym tutaj to wszystko napisała, policzyła, nawet... nie wiem jak te panie sklepowe to robiły, ale podliczyła ten słupek, wydała resztę, matka sprawdziła, bo oczywiście się to, co pani na na papierze napisała. W mięsnym to na przykład to było tak – taki papierek, który jest pakowy, taki szary, prawda (1.2) bo to były czasy, kiedy jeszcze było tego mięsa, z tym, że się stało w kolejce, prawda, ale ale było. Więc mówiło się, co trzeba, pani brała (si) toporem odrąbała, położyła na ten papier, na wagę, popatrzyła, napisała, co jeszcze w ten papier i potem tak tak się zawijało, a ten kawałek, gdzie ten słupek podliczała, to to podsumowała i tyle pieniędzy się jej dawało. No i tyle. I jak dziecko przychodziło do domu z zakupami, no to matka odwijała, patrzyła, zgadza się. Sklepowe miały takie... nie wiem czy to też jest ciekawe. , takie doświadczone, w takich sklepach, takich normalnych, gdzie było wszystko wtedy, miały (1.7) były takie cwane, że potrafiły dziecku, które robi zakupy, wydać w cukierkach albo w lizakach. Dziecko się cieszyło, ale te panie nie zastanawiały się, co co to dziecko miało w domu. Bo ja miałam na na przykład taką sytuację:, że wciśnięto mi cukierki, a ja potem miałam lanie. I następnym razem nie mogłam odmówić, że ja nie pójdę, a ja nie wiedziałam, jak tej pani sklepowej powiedzieć, żeby mi wydała reszty >albo< wydawano resztę w-w-w w pudełkach zapałek. Czyli jak 50 groszy było reszty, to pani mi dawała pudełko zapałek i koniec i nie wydawała 50 groszy >tylko albo< dawała tam cukierków, lizaków za te 50 groszy albo pudełko zapałek. A teraz dziecko ma się wyliczyć, bo matka ma skalkulowane tyle i tyle i koniec. (1.6) No i... no ile może skóra znieść (1.5) a wtedy no takie rzeczy jak bicie dzieci to było
2:05:41 – MM - [()
2:05:41 – MB – To nie było katow... A tak, a tak, a tak, a ()
2:05:45 – MR – [A pamięta pani taki jakiś system
2:05:47 – MB – [Oczywiście
2:05:47 – MR – [Kar
2:05:50 – MB – (Sama dostałam) więc tak. W szkole dostawało się (2.1) za rożne rzeczy. Właśnie za te buty , za , nie pamiętam, za co ja dostałam po łapach wtedy.
2:06:08 – MR lub MM – (Ale linijką?)
2:06:08 – MB – Nie, nie linijką, piórnikiem tym drewnianym. To było, to było bolesne. (1.4) I ja sobie tak pomyślałam: „Dlaczego nie wzięła tego mojego skórkowego, by mniej bolało?”. A ona, a-a ta nauczycielka, >ta co miała wypadek<, wzięła z biurka i mi po łapach tym drewnianym. A ja mia... a-a-a no mogła tym moim skórkowym. Dostawało się... można było być przełożonym przez krzesło i się wtedy dostawało:::: linijką albo takim wskaźnikiem. Wie... pamiętam, że raz nauczycielka złamała na czyimś tyłku właśnie taki wskaźnik. Nie wiem, czy ktoś wspominał, to były takie do mapy. One były jasne, , na końcu miały czerwony... pomalowane na czerwono, z drugiej strony miały te, nie wiem, tak żeby trzymał nauczyciel. I to było do wskazywania czegoś tam. Każdy nauczyciel takie coś miał. No i właśnie takim tym dostał kolega, >nie pamiętam<, za rozrabianie, za rozrabianie, bo to (jes) były takie urwisy. , pchały... tak szturchały się na lekcjach. To było z tyłu więc tego ja tak nie bardzo pamiętam, bo ja oczywiście w pierwszej ławce z rel... zawsze paluszki do góry, ale coś za takie no za niesubordynację, ale za za buty niewyczyszczone też dostałam po łapach, prawda. I to było tak, i łubudu () linijką drewnianą, bo wtedy były linijki . (1.4) Były... było ciągnięcie za uszy, to było , ale to przeważnie dla chłopców. Dziew dziewczyny to się pociągało za warkocze, bo przeważnie wszystkie dziewczynki nosiły za... warkocze, no i klęczenie na grochu. To to za przeszkadzanie
2:08:12 – MR – [W kącie?
2:08:13 – MB – W kącie, tak, tyłem do klasy, na poduszeczce z grochu i sie... i klęczał taki bidny i >chyba nawet ten mój Grzegorz< taki pilny też chyba raz za coś tam biedaczysko musiał klęczeć, ale on znosił to z pokorą i nie miał do nikogo pretensji. Zresztą żadne z dzieci nie miało do nikogo pretensji, że karę cielesną dostało. To było takie . . W domu się dostawało to po prostu tak , . Mniejsze dzieci to miały tak przez tyłek
2:08:46 – MR – [Tak.
2:08:46 – MB – Czyli przytrzymanie w tyłek. >Ale to< mniejsze dzieci. Większe dzieci dostawały w łeb, ręką, szmatą, czym się sięgnęło. Gaze gazetą to już dziadkowie raczej gazetą. Ale od rodziców to... >albo pas::<, no właśnie takie wyjście poza obręb to groziło dziesięć na goliznę, no to kto by się tam (). Ale to mogło być tak inne rzeczy no, coś w , czasami , też też... tak samo jak dzisiaj też rodzice leczyli swoje frustracje na skórze swoich dzieci, także czasy się nie zmieniły, zmieniło się .
2:09:28 – MM – A było tak, że bicie się w jakimś momencie kończyło, że na przykład, nie wiem, ktoś szedł do liceum czy technikum i wtedy już nie bito, czy...
2:09:33 – MB – ((westchnięcie)) Myślę, że to jest zależne od samego środowiska rodz . U mnie środo... u mnie skończyło się bicie w momencie, kiedy kiedy stwierdziłam, że ja już jestem taka dorosła, że absolutnie nie będ... nie poryczę się. I się nie poryczałam, a matka stwierdziła, że jak się nie poryczałam, no to
2:09:57 – MR – [To to już nie działa.
2:09:59 – MB – Nie działa. No i tak się skończyło, z tym że w łeb się dostawało tak czy inaczej, a::: a do osiemnastki nawet w (1.1) >za pyskowanie< na przykład.
2:10:11 – MM – A w szkole też, na przykład ()?
2:10:12 – MB – [Nie, nie, w sz... nie, nie, nie, w technikum to już było „pan profesor”, „pani profesor” i:: tam w ogóle nie było mowy nawet w starszych (2.0) nawet w s... nawet jak już poszliśmy do tysiąclatki, nie wiem, czy ktokolwiek zarobił. (3.4) Nie: za >ucho<, za ucho to jeszcze tak, to szczególnie ta plastyczka potrafiła ((dźwięk telefonu)) nieważne (2.9) to to ta plastyczka potrafiła, ale w starszych klasach nie. Nie, nie, nie. To się z-z-z to raczej jak były takie małe dzieciaki jeszcze takie i to w celach typowo dyscyplinarnych. I wtedy jak nauczyciel szedł, to mniej więcej można było troszeczkę okiełznać, >bo dzieciak mały, no to lata po tym podwórku<, w: przecież... nie wiem... to było dokładnie tak jak na niektórych filmach takich amerykańskich, że dzwonek dzwoni: i wtedy wszyscy wylatują na podwórko, dzwonek dzwoni, no to pod klasę i:: i też nie ma marudzenia, bo wtedy pani woźna by weszła z interwencją, ale to już inna sprawa, bo pani woźna to miała też rękę, ale to to raczej w łeb, w ucho i tam ((dźwięk telefonu)) oj, przepraszam muszę (2.1) odrzucić (1.8) także , nie było potem to już związane z uczniów, ale tylko że (2.1) przez (2.9) chociaż w zasadzie mój syn jeszcze dostawał w <łeb w szkole> i nikt z tego sprawy nie robił.
2:12:08 – MM – A w którym mniej więcej to było klasie?
2:12:10 – MB – No to w-w-w w tej no to... ale to było za ucho za ucho ((dźwięk telefonu)) no nie, nie rozumieją, że że nie mogę (3.2) i-i to po prostu w młodszych klasach >szkoła podstawowa< ale to to faktycznie za ucho, za warkocz. Tak, to jeszcze mój syn, '79 plus siedem
2:12:42 – MR – [O, to mój rocznik, wie pani.
2:12:42 – MB - ['86 rocznik. No, no o i właśnie
2:12:44 – MR – [Ja też dostawałam kary fizyczne w szkole.
2:12:47 – MB – No tak. I nikt z tego nie robił wielkiej sprawy.
2:12:48 – MR – Nie.
2:12:49 – MB – I to nikt nie robił z tego sprawy i mn... wydaje mi się, że: że:: (3.8) ich... () >ale on nie mówił<, on mówił raczej, że za . (2.2) Ale po łapach... >chyba że< kto... że rzeczywiście łapami coś zrobił, no to po tych łapach, ale ręką. Nikt nikogo nie bił linijką już wtedy. I mi się wydaje, że to może z wiekiem, im potem starszy... w technikum to w ogóle już (1.9) to już nie wypadało. Nie wypadało rozrabiać, tak jak dzieciaki, nie wypadało karcić jak dzieciak. Były raczej. raczej były... cięższą karą była uwaga do od... z podpisem rodziców. To była najcięższa kara. Bo tam taki klaps... ale pójść potem do rodziców z dzienniczkiem i do podpisania to było dopiero przeżycie. Albo uwaga w zeszycie do podpisania, bo z... bo bo... to były tragedie.
2:13:53 – MM – A dlaczego?
2:13:55 – MB – Bo to był jakby nacisk psychiczny. Bo... ja od momentu dostania , aż do tego momentu pokazania i reakcji rodziców... wtedy rodzice sami wymierzali karę i szkoła nie musiała lać
2:14:11 – MM – Czyli rozciągnięte było w czasie?
2:14:12 – MB – Dokładnie. I to i to było tak... to było straszne, strasz... >psychiczne przeżycie< i nie tylko dla mnie, ale dla nawet dla tych największych łobuzów, któr którzy których normalnie ro rodzice la no lali, no. Przepraszam. Teraz to by lali, a wtedy używali przemocy fizycznej, wtedy mieli normalne dziesięć . No, w zależności od tego no, jak to często się , ja ja sama... no może może za za za szkolne... ale ale potem tak ta no te nauki na skutek tego to wszystko to było tak obciążające psychicznie, że że lepiej było dostać na miejscu wymiar kary i-i już za... wszyscy zapomnieli, wracali do swojego. Nie byłam karcona w domu za za uwagi w dzienniczku, bo rzeczywiście to nie były jakieś straszne rzeczy, ale moi ro... ale moi koledzy dostawali w domu lanie. Normalne takie lanie i to w zależności od tego, czy czy czy szmatą:: po... to znaczy szmatą po człowieku, czy czy też pasem można było nie na goliznę, tylko na... przez spodnie, sukienkę albo na goliznę, no to już... i pasem, >zależy< , no pasek, sznurek do żelazka, najczęściej pasem, ale u mnie w domu była taka... to się nazywało pyda i to była kozia... to znaczy taka takie coś chyba jak nóżka kozia::: i takie rzemienie
2:15:49 – MR – Wisiała na ścianie?
2:15:50 – MB – [I to wisiało u mojej babci, prababci w przedpokoju wisiało na wieszaku, tam gdzie wszyscy płaszcze wieszają i-i ta ze starości, bo to jeszcze była do wychowywania tych dw... co najmniej pokoleń przede mną i na mnie zostały już tylko cztery rzemienie i jeden wypadł i ((śmiech)) zostały trzy i ja tak liczyłam „Czy może jeszcze jakiś wypadnie” ((śmiech))
2:16:18 – MM – A pamięta pani moment pod koniec szkoły podstawowej, kiedy nadszedł czas podejmowania decyzji co dalej?
2:16:24 – MB – Tak, oczywiście. Decyzję podejmowali rodzice.
2:16:28 – MR – I to to było () też ()
2:16:31 – MB – [To to nie było, to nie było w ogóle dyskusji, >to znaczy< to była:: perswazja ukierunkowana. Można powiedzieć (długotrwała) manipulacja.
2:16:43 – MR – A to było jakoś uzasadnione?
2:16:45 – MB – Było uzasadnione, oczywiście, jak najbardziej uzasadnione, (ale) jeżeli mówię, że to jest taka długotrwała manipulacja, połączona z manipulacją, ponieważ rodzice dosyć długo podchodzili ... bo ja oczywiście co roku oświadczałam, że będę tym a nie in... akurat tym czy tym... mia... pod koniec szkoły chciałam pójść do technikum mechanicznego, >wiedziałam<, że nie pójdę do liceum. Z tego powodu, że chciałam raz – być... mieć zawód, >bo wtedy< to było takie jakieś naturalne, że człowiek kończy szkołę, zdobywa jakiś zawód, idzie do pracy:, jest tym przodownikiem pracy, niekoniecznie partyjnym, ale wykazuje się w tej pracy, tą swoją pracą, niekoniecznie dla socjalistycznej ojczyzny, tylko dla siebie, że jest taki dobry, tak potrafi te... mi się bardzo podobało, bo mój ojciec dużo rysunków takich technicznych wykonywał w domu jako prace dodatkowe, na kalce, tymi grafionami różnymi, też mi pozwalał patrzyć, dotykać, czasem pożyczał i ja sobie to to kreśliłam na i mi się to strasznie podobało, więc chciałam też być... rysunek techniczny to było w ogóle moje uwielbienie, bo nie był ani rysunkiem takim jak moja (już ta)
2:18:12 – MR – [(szkolnym)
2:18:12 – MB – plastyczka, ani tym, co co co... ani nie byłam uczniem Rembrandta, ani nie byłam tym nowoczesnym, co ta nauczycielka wymagała, bo jeszcze chodziłam na kółko plastyczne, na którym też chcieli coś ode mnie, żebym ja coś tak malowała innego, niż ja umiałam najlepiej. Więc stwierdziłam, że jeżeli nie to nie to, a rysunek jest doskonały, więc wyżywałam się w rysunku technicznym. I po prostu chciałam iść tam, gdzie będzie właśnie czytanie rysunku, tego >rysunku<, , to, co mam zrobić, to rysuję sobie i w ogóle i oczywiście technikum mechaniczne. (3.3) No i było, było, było... >Ale< geodetą chciałam być, chciałam być, po chciałam, chciałam coś z i:: i także rodzice mniej więcej tak się , ale na nieszczęście to to Technikum im. XXV-lecia Wojska Polskiego postawiono w pobliżu. Dosłownie, ja wiem, jeden przystanek tramwajowy od mojego domu. (1.4) I było to bliżej niż jakiekolwiek liceum, jakiekolwiek technikum, w ogóle cokolwiek. (1.3) I: i- wtedy rodzice: zaczęli (ze mną) rozmawiać ze mną na temat, że to fantastycznie będzie, jak ja będę do tego technikum elitarnego chodziła, bo naprawdę jest coś i w ogóle to jest (fajno), bo (wcześniejsze) technikum, a poza tym, to będę miała pracę zawsze w białym fartuchu, też przy rysunkach i w ogóle i będę przy elektronicznych rzeczach, a to jest właśnie takie przyszłościowe i w ogóle, i w szczególności. No i poniekąd mi się to spodobało. (1.5) No i-i właśnie tak >poszłam< dlatego, bo to mi się spodobało, że niby w tym białym fartuchu, a nie granatowym, bo bo w mechanicy... mechanicy chodzili w takich takich fartuchach takich takich szaroniebieskich, a:: pracownicy laboratoriów w białych. I: wiedziałam, że jak skończę taką szkołę, to na pewno nie będę w tym tym granatowym chodziła, tylko na pewno w laboratorium, bo to () będą pomiary jakieś i w ogóle. I oczywiście miernictwo, żeby broń Boże nic z elektroniką, bo się prądu bałam, ale miernictwo, czyli laboratorium, >będę pomiary robiła fajnie<. No, no i poszłam. (1.2) No i poszłam, () zdałam i:: m:: i potem no byłam tak tak (1.8) dumna z tego, >że tam< inne jakieś koleżanki do jakichś tam liceów poszły, dla mnie liceum po prostu (1.2) nawet najlepsze liceum, nie było tym, czym moje technikum, >potem< tak w to uwierzyłam, że rzeczywiście stwierdziłam, że nic innego, tylko będę tym mier... tym miernikiem elektronicznym. (1.1) No i faktycznie laboratoria były w porządku, ale już poza tym to już nic °nie było w porządku°, no ale ((wzdychając)) no ale tak to już jest. (1.2) Na pewno było wydarzeniem w moim życiu przeniesienie się po trzech latach tam w technikum w Bydgoszczy na dwa lata przed maturą do Warszawy. Bo: prawdopodobnie gdybym została, tobym poszła na studia: i bym była może z moją koleżanką gdzieś na centrali pracowała jako nadzorca jakiegoś ruchu telekomunikacyjnego, bo tak mniej więcej dziewczyny z mojej klasy:: wylądowały, łącznie z moją przyjaciółką. Czyli taka... taką bym miała przyszłość, a w Warszawie po prostu tylko czekałam, aż technikum skończę i pójdę faktycznie do pracy, popracowałam sobie w biurze::: >w biurze< (właśnie), przy rysunkach, także kontynuowałam moje marzenia o rysunkach ((śmiech)) technicznych, ale to do do czasu, aż aż nie zmieniła się technologia i teraz to już to już nawet nie ma o czym mówić.
2:22:28 – MR – Pani M., jak pani ocenia taką współpracę na linii rodzice – szkoła, znaczy to była współpraca
2:22:33 – MB – [Nie.
2:22:33 – MR – W sensie jeżeli były kary szkolne, to, nie wiem, czy one były podważane potem jakoś w domu czy nie::
2:22:40 – MB – To była zupełnie inna sytuacja niż nawet to, co ja miałam, wtedy jak byłam sama rodzicem. Mimo że to gdy byłam sama rodzicem, przypominało to, co ja byłam w , >trzymać< z dala od szkoły, >tak< mi się wydaje. Podpisywali uwagi w
2:23:04 – MR – [Chodzili na wywiadówki
2:23:05 – MB – Chodzili na wywiadówki. Nie chcieli ani do komitetu rodzicielskiego wstępować, ani żeby szkoła im (czymkolwiek) zawracała głowę, szkoła miała po prostu zająć się edukacją dziecka od-do, przysparzać mało , mało kosztować=bo akurat wtedy był ten okres najgorszego, >no może to był ((pani Mirka Borowy liczy, szepcząc)) no tak, tak, tak, bo jednak jednak taka rzecz jak kupienie kapci, czyli juniorków, to to trzeba było trochę... >ale już< nie było tak źle, raczej o żywność i raczej raczej chcieliśmy mieć właśnie... no no... szkoła nam (jakby) przeszkadzała w takim codziennym życiu, gdzie trzeba jeszcze zakupy porobić, zdobyć wszystko, załatwić wszystko, pracować, wtedy dodatkowo każdy starał się dodatkowo jeszcze pracować gdzieś, bo już wtedy wchodziły jakby jakby nie... tak, już nie pamiętam, ale już się zaczęły te biznesowe takie sprawy
2:24:36 – MR lub MM – [Tak.
2:24:36 – MB – Trzeba było... już można było poniekąd wpaść w ten rytm wo-wolnego rynku, jakoś załapać się, mieć swoje pomysły, czyli szkoła miała się zająć podstawową edukacją dziecka, przygotowaniem do do egzaminu do (1.3) i-i w zasadzie... i żeby i żeby tylko nie przysparzała . Pamiętam, że że nie było takich rzeczy jak , oprócz ostatniego roku podstawówki
2:25:14 – MR – [()
2:25:14 – MB – [to znaczy przygotowujące do egzaminu do liceum. Nie było czegoś takiego, żeby dziecko douczało się, a przynajmniej mój to też nie był jakiś taki... nie wiem, orzeł, bo on był raczej (właśnie) z takich tych takich podwórkowych biega... biegaczy, co to co to najpewniej czują się z kolegami na podwórku a nie przy
2:25:36 – MR – [Ławce
2:25:37 – MB – Ale to z innych powodów, a nie a nie na przykład przygotowujące albo na pamięć jeszcze mające wiersz. Ale to z kolei wykształciło inne cechy, które były po potem przydatne. Także chodziliśmy na wywiadówki. Płaciliśmy to, co trzeba, byle jak najmniej. Jak ... co robił >przychodzi<, (a nie), jak nauczyciel wzywał do szkoły, bo dzieciak coś przeskrobał, >to myśmy po prostu< przyjmowali to na klatę, bez dyskusji, przychodziliśmy do domu, , bo ja bo ja już bo ja sobie kiedyś powiedziałam, że nigdy. Więc bez kar cielesnych, bez przygotowania jakiegokolwiek publicznego, czyli chałupniczo rozmawiać z tym i przekonywać go, popełniając oczywiście błędy w komunikacjach międzypokoleniowych, (ale no) i tak było, nie widziałam, żeby jakikolwiek rodzic awanturował się z nauczycielem. Nie było. Raz tylko jak Przemek do podstawówki tutaj chodził, była taka , że:... o usunięcie matematycz matematyczki=bo bo jednej matce się . I ona rodzicami usiłowała zmanipulować (1.8) czy ona sama była nauczycielką w tej szkole:? Tylko w innej klasie=>wiem<, że jak ja poszłam na to zebranie , w związku z , to czułam się przez nią niesamowicie zmanipulowana, przez tą, która wprowadziła ten ferment, >ona właśnie<... ta która tych rodziców podburzyła do do działania przeciwko tej nauczycielce. Czułam czułam manipulację i potem przyszłam do domu, spytałam się syna, a on był mały kajtek, o co tu właściwie chodzi:. A to chodziło o prywatne sprawy tej pani, która podburzyła resztę rodziców. Chodziło o to, że jej syn, który też do tej szkoły chodził, został według niej źle potraktowany przez jakąś nauczycielkę, no i ona zrobiła z-z tego wielką sprawę, bo ktoś potraktował źle jej dziecko. (2.0) No i ja w-wypytałam, o co tam chodziło, czy rzeczywiście, czy tego i ja się dowiedziałam, że po prostu, no, no to ta pani po prostu jest przeczulona na tym punkcie, bo bo gdzieś tam ma inne wyobrażenie i-i się nami chciała posłużyć, z tym, że chyba... ja przynajmniej dalej (nie brałam udziału). I to był jedyny w szkole mojego syna, że rodzic chciał wpłynąć na na w szkole na na na na skład kadry nauczycielskiej albo w ogóle cokolwiek robił. Jedyna rzecz to byli tacy rodzice, którzy wycieczki chcieli organizować, >ale takie<, na których z kolei innych nie było stać, więc jedni jechali, drudzy nie jechali i tak dalej. W mojej szkole z kolei (1.4) rodzice byli tylko na wywiadówkach, tylko byli wzywani, ale to też byli wzywani tylko i wyłącznie, jak coś się działo takiego naprawdę:, to albo do na... i to załatwiała nauczycielka po prostu po lekcjach. Po prostu kazała przyjść, rodzic przychodził, czasem prac pracujący no to po południu, przez... w całej mojej karierze może dwa razy do °dyrektora zostałam wezwana to cała szkoła patrzyła, co się stało°. No i też nie wiadomo, co się stało, ale to °dwa razy dyrektor wezwał°. A tak poza tym to nic nie było. Organizatorami wycieczek była albo , czyli wyjście:: no takie do teatru, a: kilka razy ja załatwiałam klasie wycieczkę, ponieważ mój tata z racji tego, że pracował, miał możliwość w tajemniczy sposób dostarczenia °autokaru° szkole. I możliwe, że że jak... ponieważ to była szkoła i jesz... i to może partia, to partia po prostu mogła dać autobus °szkole°. I mój tata mógł to załatwić
2:30:00 – MR – [Tak.
2:30:00 – MB – °Na przykład°. I wiem, że kiedyś zrobiłam tak, że strasznie byłam nieprzygotowana i wpadłam na pomysł <żeb>... najlepiej, żebyśmy na wycieczkę pojechali >i jeszcze pamiętam, że pod sam koniec pracy::, tata załatwiał ten °autokar, a ja podsłuchiwałam pod oknem szkoły, czy dyrektor się zgodzi°. Ale to była... to już... to była tylko i wyłącznie moja sprawa, jak po prostu czegoś miałam nie zrobionego i mi bardzo zależało ((z uśmiechem)) na tej wycieczce.
2:30:25 – MM – A na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego rodzice przychodzili czy... były uroczystości
2:30:30 – MB – [((westchnięcie))
2:30:31 – MM – Dzieci i ()
2:30:32 – MB – [W pierwszej klasie tak. na na na zakończenie nie. Na zakończenie absolutnie, nie, nie, nie. Tylko przychodziła trójca klasowa: i to było tak zawsze. Z tym, że że przychodzi się na zaję... na na zakończenie i początek roku, bo dopiero zaczęłam przyzwyczajona u Przemka, czyli następne , że w tym uczestniczą rodzice. Raz, że rodzice pracowali i po prostu nie mieli czasu. 2:31:17 – MR – I koniec.
2:31:18 – MB – I koniec ((śmiech)) >A (na na na)< rozpoczęcie to tylko... no chyba że to byli wzorowi ucznie jacyś tacy... ale to była już ta ta warstwa typu trójka klasowa, tych ludzi, którzy zawsze się zgłaszali, że chcą być w tym komitecie rodzicielskim czy czy tam jeszcze coś. >Nie wiem< czy dobrze nazywam, czy to trójka klasowa, czy to komitet, >() chyba komitet< rodzicielski. Trzy osoby wybrane z śród rodziców i-i tam zawsze się ktoś zgłaszał, no i oni tam tam właśnie , coś tam organizowali, najczęściej zbierali pieniądze. >Co jeszcze było obowiązkowe w szkole?< SKO, czyli wpłaty na książeczkę, i to to było obowiązkowe i wiem, że na przykład raz raz wy-wychowawczyni nasza po to, żeby ktoś miał na książeczce coś, to ona płaciła z własnej kieszeni. Potem oczywiście na koniec roku była wielka wypłata z tej książeczki, czyli to dziecko nie dostało nic. Ale ale wiem, że płaciła za za tego dzieciaka pieniądze=widocznie szkoła wymagała oszczędzania od nauczycieli. (1.7) Bo bo pamiętam, że to było obowiązkowe, była minimalna wpłata, nieoprocentowana, , że pod koniec się z rodziców burzył (1.1) i potem to , że że to w ogóle było coś strasznego te te te >książeczki oszczędnościowe<. Dla nas nie było to takie straszne. (1.6) Zawsze można było od rodziców wy-wysępić coś na SKO, a potem, jak już było na książeczce, to rodzic już nie dos... ((śmiech)) nie zobaczył ((śmiech))
2:33:00 – MR – No tak.
2:33:01 – MB – A to były pieniądze typu , na na jakieś , na jakąś wymarzoną . >Ja na przykład< sobie zestaw takich bardzo fajnych zachodnich klocków kupiłam, jeszcze nie Lego, mimo że byłam (1.3) w tych wyższych klasach podstawówki, ale to były , (dokładka) do albo się oszczędzało na rower przez wiele lat. I także także z naszego punktu , także i widzenia rodziców to nie było nic... mimo że to był przymus. I nieoprocentowane pieniądze, nie wiadomo kto tym obracał, ale na koniec roku i tak były wypłacone. A był naprawdę obowiązek, bo ja zrozumiałam, co to jest obowiązek wtedy, jak ta nauczycielka wpłaciła za tego... za to za to dziecko. Bo po prostu ona ona nawet... bo to był taki... >godzina wychowawcza< się od tego zaczynała. Godzina wychowawcza się zaczynała od zbierania pieniędzy na SKO. I pani tak siadała i tym długopisikiem tak wypełniała każdemu tą książeczkę, czasem czasem te książeczki nie opuszczały pani biurka, czyli nie my dysponowaliśmy książeczką, tylko pani i wszyscy według alfabetu do tych list podchodzili i wpłacali, no i ta... pamiętam, bo bo po prostu ten chłopak był na tyle biedny, że °on nie miał°. (1.1) Ale no to już był gest nauczycielki.
2:34:29 – MM – A ma pani młodsze rodzeństwo?
2:34:31 – MB – Mam, siostrę osiem lat młodszą. Zupełnie nie wiem, w jakim... jak ona... w ogóle nic nie wiem. Ona... różnica wieku ośmiu lat w tamtym czasie to była taka przepaść, że ja czasem nawet się zastanawiam, gdzie ona była, jak ja byłam w szkole. Bo: jak ja byłam w szkole, to ona była mała, A to tylko pamiętam wtedy, jak w wózku jeździła, no to no to była, bo ja musiałam z tym wózkiem jeździć, al ale miałam takiego kolegę na podwórku, który o wiele bardziej niż ja lubił cho... jeździć z wózkiem ((śmiech)) więc on i i moja siostra pamięta doskonale, że że Edek ją zawsze woził, ja jej nigdy nie woziłam ((śmiech)) ale właśnie i-i właśnie:: i-i pamiętam, że na podwórku na pewno się z siostrą nie bawiłam, ona była zawsze mała i do tej pory mi mówi: „No wiesz, bo ty zawsze mówisz, że że ja byłam za mała na to”, no bo faktycznie osiem lat to była przepaść. Gdy ja cho... szłam do , to ona dopiero zaczynała podstawówkę, myśmy... o właśnie, bo ona... ja ja skończyłam tą szkołę, tą tysiąclatkę, a ona wtedy szła do tej tysiąclatki.
2:35:43 – MR – [Tak.
2:35:43 – MB – Tak, tyle tylko pamiętam, że ona miała, miała tą nową szkołę, do której mogła chodzić sobie aż do naszego , a-a ja nie pochodziłam sobie. A to była tak bl... to znaczy nie była za blisko, ale była taka , taka , miała różne , >bibliotekę<=bo ja przeważnie w bibliotece jako jako... tak teraz by się nazywało „wolontariat”, czyli każdą wolną chwilę spędzałam w bibliotece. Jak była przerwa w , jak było jak... >no w ogóle< kiedy tylko można to spędzałam w bibliotece, bo mi różne pozwali=pozwalali robić, o-okł... okładać książki papierem pakowym, pisać nazwisko tego i tytuł, numer. Prowadz... pozwalano mi na przykład również wypełniać karty biblioteczne, bo co jedno... każda klasa musiała brać udział w czytelnictwie. Nie wiem, czy w innych szkołach też, ale w mojej na pewno. Czy to była... która to była szkoła:?
2:36:50 – MR – [Właśnie
2:36:50 – MB – [Na pewno w tej tysiąclatce to było na bank. Biblioteka , duża ta przestrzeń i wszyscy stoją w kolejce po książkę, a ja wypełniam te karty biblioteczne i sprawdzam, czy wszyscy byli. Bo każdy miał obowiązek raz w miesiącu wypożyczyć książkę. (1.6) Tak. I-i nie tylko mojej klasie, ale to za panią bibliotekarkę też inne klasy obsługiwałam, jeżeli akurat miałam czas, tak, no ale ja to robiłam z wielką przyjemnością.
2:37:20 – MR – A były jakieś rankingi klas?
2:37:21 – MB – Oj, oczywiście w czytel...
2:37:22 – MR – [Tak?
2:37:22 – MB – [Jak najbardziej
2:37:23 – MR – [W czytelnictwie
2:37:23 – MB – [Ach. Tak. Z tym, że to było... nie wiem jak... czy to jakoś tak była akcja, czy nie, ale to ja myślę siódma–ósma klasa szkoły podstawowej. Bo szósta szósta nie to nie pa... nie przypominam sobie, bo nie mieliśmy warunków, ale w siódmej–ósmej na pewno i na pewno w tej takiej... no jak to się nazywa, tej klasowej takiej, no tam, gdzie ten wychowawca
2:37:48 – MR lub MM – [Tak.
2:37:49 – MB – Tam wisiała nasza ta... taka... taki słupek kredkami pokolorowany kto ile wypożyczył książek. I był konkurs czytelnictwa i się jeszcze na koniec dostawało nagrodę książkową.
2:38:02 – MR – A pamięta pani () co czytały dziewczyny w pani pokoleniu?
2:38:05 – MB – No oczywiście. Przede wszystkim „Anię z Zielonego Wzgórza”, ale to ja ja mogę powiedzieć, co ja czytałam, ale , to co myślę, że... „Dzieci z Bullerbyn”, ale to była też lektura, czyli czyli coś obowiązkowego, ale to było fajne. (4.6) Ka „Karolcia”, ale to jest dla mniejszych dzieci. (4.3) Przede wszystkim czytaliśmy , „Czterech ” (3.0) Niziurski to jest chyba <„Wakacje z duchami”>?
2:38:51 – MR lub MM – Bahdaj.
2:38:52 – MB – A Bahdaj, no właśnie. To było <„Kapelusz za °sto tysięcy°”> chyba
2:38:58 – MR lub MM – Chyba tak.
2:39:01 – MB – Tak. (3.8) , >ale to nie wiem<, czy to film, który oglądałam z synem, czy książka, którą czytałam. Na pewno, na pewno <„Winnetou”>, na pewno <„Old Shatterhand”>, „Ania z Zielonego Wzgórza”, to mówiłam, wszystkie tomy:. Jeszcze w (3.1) wtedy, wtedy, wtedy był na literaturę radziecką. były promowane właśnie książki pisarzy radzieckich, . Ja pamiętam
2:39:49 – MR – [Oni nawet propagandową literaturę ((śmiech)) () dobrą, naprawdę, potrafią to robić.
2:39:55 – MB – , tak, ale była taka książka (3.0) i to nie była lektura o takim chłopcu, co tam (3.3) ojca wywieźli na Syberię:, potem matka usiłowała go gonić i ja to nawet dwa razy czytałam tą książkę, bo tak mi się tak tak pła ... (4.2) co jeszcze czytałam? (5.2) „Dwaj kapitanowie” czytałam . Curwooda czytałam, o to na pewno, wszystkie... >do amerykańskiej< literatury też był dostęp. Niektóre książki były zaczytane dokładnie, na przykład bez pierwszych stron, to było Curwooda wszystkie:: „Łowcy wil”... całe t-trylogia. No oczywiście polskie te wszystkie Sienkiewicze, nie Sienkiewicze. >No ja jeszcze< dodatkowo miałam Rodziewiczówną, bo no bo ciotka
2:40:56 – MR – [(Lubiła)
2:40:57 – MB – Bez przerwy – „Już jesteś duża, to możesz poczytać”. No czyli doszła cała Rodziewiczówna i te wszystkie przed... tak jakby przedwojenne te takie takie ... no takie no w zasadzie to czytadła z-z obecnego punktu widzenia. (1.6) No Kraszewski no to już obowiązkowo, to też cioteczka, że „No wiesz, już jesteś taka duża, że możesz czytać”. i potem jeszcze i potem jeszcze zaczął wychodzić , który był , >teraz< jest uznawany za pisarza właśnie nieprawo... wi... >coś tam<, ale on doskonałe książki o pisał, czyli „Dziko”... nie, „Dzikowy skarb”, nie, (dobrze) °„Dzikowy skarb”° (1.5) chyba od „Dzikowego skarbu” to się zaczęło i potem przez przez całość przez tych wszystkich Piastów, ja się bardzo pasjonowałam, wszystkie tomy... one wychodziły tak w sekwencjach i-i to się polowało, tak samo jak na „Anię z Zielonego Wzgórza” się polowało. I to był... >„Dzieci kapitana Granta”<. I co tam jeszcze nie było? Takie normalne no, o których współczesna młodzież już nawet nie pomyśli. U nas się po prostu czytało, dlatego bo nie było telewizora. (1.6) I żeby zobaczyć lądowanie na Księżycu, to ja musiałam iść do cioteczki, która miała=była bogatsza, bo bo była samotna i ona miała telewizor czarno-biały. A to pamiętam, bo akurat już to było rok przed urodzeniem siostr siostry, czyli byłam jedynaczką, i poszłam sobie oglądać to lądowanie na Księżycu. Bo myśmy nie mieli telewizora, czyli '67 rok, bez >NIE to już siostra była< duża. To co ja z siostrą robiłam? (1.8) Nie, to był '70 (1.7) widzi pani, teraz nie wiem, czy to był trzeci, przed jej urodzeniem, czy to był już następny=ale i tak telewizora nie miałam. Czyli lądowanie na Księżycu, to nadal nie miałam telewizora. I tele telewizor to ja miałam dopiero (2.6) tak późno, że że po prostu już już nie wpłynął na na na mój taki... na moją... >zresztą co to był za telewizor< z jednym programem. I jeżeli w dodatku jeszcze dzieci w szkole niepełnoletnie nie mogły oglądać filmów dla dorosłych, czyli tych po „Dzienniku”. Czyli o godzinie 8 kończyło się oglądanie telewizora. Niektórzy mogli filmy ogl oglądać, ale to były takie filmy typu (3.5) no może i były ambitne, ale:: to nie było to kino akcji, co jest teraz
2:43:44 – MR – [Jasne.
2:43:45 – MB – [() czarno-białe. Jedyne, co pamiętam, bardzo żałowałam, czasem mi się udało, to Teatr Telewizji czwartkowy, „Kobra”, i Teatr Telewizji poniedziałkowy. To dwie rzeczy, które mi się udawało wysępić jakoś od rodziców, co oglądałam na czarno-białym ekranie. A tak to po „Dzienniku”... „Dziennika” w ogóle dzieci się nie ogl... nie nie przejmowały „Dziennikiem”, bo akurat się kończyła zabawa na podwórku, ewentualnie doczytywało się książkę już potem w starszych latach. (1.1) Jeżeli chodzi... wśród chłopców to o... to oni może jak zwykle mniej czytali, za wyjątkiem Grzegorza, który... Grzesio był zawsze i na pewno czytał wszystkie książki, ale dziewczynki, nawet te, które skakały przez skakankę, to potem i tak tego Bahdaja czytały i tak, czy tam były:: i tak tą „Anię z Zielonego Wzgórza” albo jeszcze była taka taka współczesna nie p... >nie przypomnę< sobie już teraz . (2.8) A-ale na prz... taki był (3.1) był taki taki... taka była książka... na pewno były, bo bo dziewczyny między sobą mówiły °„Wiesz, bo oni tam w książce się całują”°.
2:45:07 – MR – Siesicka? Nie?
2:45:08 – MB – [()
2:45:09 – MR – Tak?
2:45:10 – MB – °„Bo oni tam w książce się całują”°. (3.7) I to była polska autorka, tak, nie pamiętam jaka, ale też czytałam tą książkę, „Bo oni się w książce cał”. No i już nie mówiąc o „Ani z Zielonego Wzgórza”, gdzie tam w ogóle przecież też się całowali zresztą.
2:45:30 – MR – Oj tak.
2:45:30 – MB – >Ale< a „Tajemniczy ”, ja już nie pamiętam autorów, ale to były takie , , wszyscy to czytali i biblioteka... z tym, że w tę w tę w tamtych do... z biblioteki wypożyczało się książki tak jakby >z musu<. (2.2) Dobrych książek w bibliotece nie było, bo były zawsze wypożyczone i to było, że jak ty masz, to ja z tobą idę do biblioteki i ty i ty przepisujesz
2:45:57 – MR – [A: przekazujesz.
2:45:58 – MB – [na mnie, . Zostawały te książki, których nikt nie chciał czytać, ewentualnie byli, co którzy coś tam... albo nam bibliotekarka podsunęła. Przeważnie się kupowało książki i:: i na przykład posiadanie książki, nawet lektury, było czymś normalnym. (1.1) Nie było, nie było normalnym albo takim takim samym w sobie że że >idę do biblioteki, wypożyczam<. >Idę do biblioteki, wypożyczam tylko tego, co nie mogę w księgarni kupić<. I tych książek takich współczesnych, takich nawet czasem mało wartościowych to było od groma. Potem się wypożyczało między sobą, ale biblioteka szkolna, a nie... już nie mówię o miejskiej, do której nikt nie chodził z ucz uczniów i nie cho... co prawda ja chodziłam, bo chodziłam właśnie po te książki, których nie było w szkolnej bibliotece, a które bardzo mi zależały typu Curwood chociażby albo tych innych od jakichś Indian albo takich takich
2:47:00 – MR – [I szukała już pani konkretnych autorów.
2:47:01 – MB – Tak. Tak, tak, to wtedy szłam do miejskiej, bardzo daleko, bo to była chyba tylko jedna bibliotece biblioteka w Bydgoszczy, >w Warszawie< już nie wiem, może tu na Kro... ale to było już technikum, prawda, a w podstawówce to to to to w Bydgoszczy na na tej jednej to było... >i-i kolejka< była do tej do tej biblioteki i w ogóle coś strasznego, ale chodziłam, wypożyczałam to, co nie było... co co nie miała cioteczka, co nie było w bibliotece szkolnej, a ja koniecznie chciałam, bo ktoś powiedział: „To jest fajne”, albo sama gdzieś tam się dowiedziałam, że jest fajne, ale to było raczej o-o , Jacka Londona, o takie takie takie i takie właśnie takie, żeby się coś działo, żeby jacyś Indianie, żeby kowboje, no i... >albo przygo... o „Tomka” oczywiście Szklarski< Alfred Szklarski, o to już... >ale to< tak jakby nie było jeszcze takie popularne jak teraz. Szklarski
2:47:56 – MR – [Ale to jest ciekawe ()
2:47:56 – MB – [Nie był jeszcze taki popularny
2:47:57 – MR – [Są takie lektury, które jednak łączyły chłopców i dziewczyny. Teraz ten świat czytelniczy dziewczyn i chłopców
2:48:05 – MB – [No nie wiem
2:48:06 – MR – [Się bardziej roz rozdwoił chyba
2:48:06 – MB – [Ja nie wiem, wiem, że ja byłam nietypową dziewczyną, ponieważ wolałam bawić się z chłopcami i wolałam czytać książki te bardziej chłopięce z-z... i nie uważałam, że to jest jakieś gorsze, ponieważ chłopcy w ogóle nie czytali. Czyli () czytając chłopięce książki, uważałam, że jestem wzorowym czytelnikiem, a te dziewczęce... po prostu jak cioteczka ka... powiedziała – „Wiesz, bo bo ty już jesteś taka duża, to powinnaś to i to, to tak że to takie babskie i w ogóle takie ()”
2:48:40 – MM – [Rodzice coś polecali pani do czytania?
2:48:42 – MB – [>Tak<, moja matka lubiła pasjami czytać z:: i:: no właśnie od niej... z jej powodu prze przeczytałam całą „Anię z Zielonego Wzgórza” i miałam na własność wszystkie tomidła aż do końca. Z jej powodu przeczytałam całego Szklarskiego, bo dostałam całą serię od pierwszego „Tomka” aż do ostatniego ło... za wyjątkiem jednego środkowego, który wydany (niestety) ale po moim okresie tak jakby tej tej młodzieńczości, „Tomek w Gran Chaco” to było akurat, bo to była (bardzo długo wydawana) jakby i nie (wytrwałam) (do wydania)
2:49:18 – MR – [Też tego nie przeczytałam ((śmiech))
2:49:20 – MB – ((śmiech)) Skończyłam na „(Tomek u żródeł) Amazonki”, a potem stwierdziłam – „Jak on już się z tą Sally ożenił, to po cholerę ja będę czytała tą książkę?” ((śmiech)) To mniej więcej na tym polegało. I-i moja matka była czytelniczką książek i:: , co ona , na przykład przeczytałam jeszcze w wieku: przeczytałam wszystkie dzieła Coop.. >nie< Coopera, tylko Waltera Scotta, mimo że to są na dzień dzisiejszy , ale przeczytałam wszyściusieńko co ty=i prawdopodobnie po to jeździłam właśnie do do biblioteki. I co gorsza to stał on się dla mnie ideałem pisarza. Miałam właśnie ten o-obraz pisarza, taki (wy) wyidealizowany i tym bardziej, że on był chromy na nogę, miałam z gazety wycięte jedgo zdjęcie postawione w ramce
2:50:23 – MR – [(Waltera Scotta?) ((śmiech))
2:50:24 – MB – Tak, tak
2:50:25 – MR – [Niesamowite
2:50:25 – MB – I właśnie uwielbiałam jego... ale to było w przeciwieństwie do tego, że inni uwielbiali innych, więc ja musiałam coś innego uwielbiać i tutaj właśnie ten... a po poza tym
2:50:38 – MR – [(Ale to był wspaniały pisarz)
2:50:38 – MB – [Dostęp do biografii był . Także też zdobyć jakiekolwiek informacje na temat pisarza uwielbianego to było nie do pomyślenia. W tej chwili człowiek sięga po po telefon i ma wszystko. Obojętnie czy słowa nie rozumie, czy nie wie, czy w dobrym kontekście użył, sięga i ma. To jest dla mnie fantastyczne, bo ja jednak jestem z czasów, kiedy musiałam encyklopedię przekartkować, nie znalazłam, dobra, trzynasty tom, przekartkowałam – nie ma. I co ja teraz zrobię? Nie ma, nie ma, po prostu nie ma. Tak samo jak tego... te ten... szukałam, szukałam wyspy Tajwan. Pamiętam w szóstej klasie na kółku geograficznym kazali mi znaleźć Tajwan, >bo tam było zadanie domowe<, jak mieliśmy... >nie pamiętam już nawet, co było na tym kółku<, wiem, że przychodziliśmy, o czymś tam mówiliśmy i mieliśmy zadanie domowe i tylko ja to... to znaczy zadanie domowe, no na następne zajęcia, za tydzień, o tej samej porze, oczywiście po południu, po po lekcjach i wtedy każdy dostawał swoje zadanie, jakąś nazwę geograficzn... miejsca geograficznego miał przygotować na następny czas. No dobra, ja dostałam Tajwan. I wtedy, w szóstej klasie szkoły podstawowej nie byłam w ogóle w stanie znaleźć nic na na temat Tajwanu. Nie wiem na jakiej zasadzie. (1.6) Może to było coś coś obok, ale to jest dla mnie taki symbol, który zapamiętałam i nie jestem w stanie... może to była miejscowość na Tajwanie, może stolica Tajwanu, >nie wiem<, ale >to było coś takiego, co ja przez tydzień nie mogłam znaleźć, absolutnie, przyszłam nieprzygotowana na to spotkanie<. (1.9) I potem na początku każdego spotkania każdy tą pracę domową w skrócie wygłaszał, a ja nie miałam nic do powiedzenia, bo ja tego po prostu nie znalazłam. (1.6) I:: (1.2) ja miałam po prostu stanąć, powiedzieć – °„Nie wiem, nie znalazłam”°. A tymczasem pani miała coś ważniejszego i nie przesłuchała tych wszystkich ludzi i ja nie musiałam o tym Tajwanie nic powiedzieć. I to była taka du:: ulga dla mnie, ale co gorsza, potem zwierzyłam się swojemu... komuś z-z kółka, prawdopodobnie to były chłopaki, i powiedziałam – „Wiesz, ale °fajnie°, że dzisiaj nie pytała, °bo ja nic na ten temat nie wiem”°. A on się tak na mnie spojrzał ((wysokim tonem)) (). Zrobiłam takie oczy: „A gdzie ty to znalazłeś?”. I on mi pożyczył książkę wtedy, przewodnik nieprzewodnik, nie wiem, coś, i ja sobie długopisikiem wynotowałam to wszystko, czyli jak gdyby za=odrobiłam za to poprzednie. Bo to już było niepotrzebne, już mnie nikt nic nie sp... nie spytał o to, ale pamiętam jak dziś ten Tajwan czy coś związane z Tajwanem (i) nigdzie nie mogłam znaleźć. (1.2) I-i-i to właśnie mam takie wspomnienia z z tego tej szkoły, >nie było<... nie była jakaś taka strasz straszny okresem, że były oceny i trzeba było się i trzeba było utrzymać... co jedno... moi rodzice mieli, a właściwie nawet nie rodzice, tylko moje środowisko , no rodzice też, pewnie matka, chcieli, żebym ja była właśnie... żebym się uczyła i miała , a ja to zrozumiałam, że że oni chcą, żebym się uczyła, to ja muszę mieć piątki od góry do dołu. I każdy stopień, który był inny, był dla mnie niesamowitym przeżyciem i:: tak trzymałam mniej więcej do ósmej klasy. Z wielkim poświęceniem, bo czasem zakuwałam jak mały motorek, kosztem właśnie tej , tej piłki, tej... no wyszłam na podwórko, a tam nikogo nie ma, bo już wszyscy się czymś innym zajęli >jeszcze< jedno – było taka gra, >bo to pewnie panie interesuje<, w miasta-państwa. I to była... nie wiem, czy to się pow... wy-występuje gdziekolwiek, występowało na pewno na Fordońskiej w Bydgoszczy, to było tak, że na podwórku, tam poza zasięgiem wzroku za za za garażami, była taka wierzba, jakieś krzaki i stały dwa... dwie ławki, takie zwykłe parkowe ławki. I tam się gromadziliśmy my (2.8) i:: jak już siedzieliśmy i padło hasło „No to bawimy się w państwa-miasta”, trzeba było mieć do tego piłkę, nie wiem dlaczego piłkę, ale trzeba mieć do tego piłkę. Piłkę się rzucało, >nie<, ten, który trzymał piłkę, mówił: „ to jest państwo?” albo „ to jest miasto?” albo co co... albo „ Japonii” albo „Stolica: Polski” albo „Znany aktor”albo „Jak się ” (coś) tak tak mówię... i wtedy się rzucało piłkę po kolei do każdego, a on odrzucał piłkę i mówił, jeżeli była prawidłowa, to przejmował piłkę. >Nie, nie<, to było normalnie, następny, jak te ten... nie, jak była prawidłowa odpowiedź, to on przejmował piłkę, bo trzeba było trudne pytanie zadawać, tak. I obronić swoją piłkę, trzeba było trudne zadanie zadawać i wtedy nie odpowiedział, no to następny i jak nie odpowiedział, to na... jeszcze na koniec kolejki musiał pójść. I-i takie jakieś były zasady, trzeba było wymyślić trudne pytanie, ja na przykład jedyna rzecz ((śmiech)) którą miałam właśnie na patent, ale ale szybciutko mnie spacyfikowali, bo to było nieczyste zagranie, no ale grupa rówieśnicza szybciutko załatwia takie sprawy. Był koncert... Konkurs Chopinowski i:: jakiś Japończyk ((śmiech)) zajął drugie miejsce, nie pierwsze, żeby jeszcze pierwsze, to drugie i ja kurczę z tą piłką i mówię: „Kto zajął drugie miejsce w ostatnim Festiwalu Chopinowskim?”
2:56:58 – MR – ()
2:57:59 – MB – No wtedy jak... nie pamiętam, tam był Małcużyński, tam wygrywał, no właśnie jakiś Po..., a tu drugie miejsce. A nazwisko było – Hiroko Nakamura, czyli to w ogóle był Japończyk o takim nazwisku, Hiroko czy (Sziroko) Nakamura. Ja to do tej pory pamiętam, bo takie rzeczy się pamięta, bo potem dostałam po prostu no... zbić mnie nie zbili, ale musiałam z jakimś ostracyzmem się spotkać, to już nie zadawałam tego pytania ((śmiech)) mimo że tam chyba >ze ze< dwa razy pojechałam na tym , ale już potem jednak niestety nie. No i to była taka gra fajna, no bo... od jakby (2.1) prze przekazywało się ogól te te ten bank wiedzy się wzbogacało, bo ktoś coś powiedział dobrze, no to się zapamiętywało, typu typu stolica Mongolii, co co nie każdy musiał wiedzieć, bo akurat była za mały, albo no kto by tam pamiętał o stolicy Mongolii, prawda? Albo utrwalaliśmy sobie właśnie takie takie typu: kto wygrał Konkurs Chopinowski albo kto kto (3.1) na przykład nie było... na pewno był , czyli Pola Raksa, na pewno był był Zbyszko z Bogdańca, czyli w ogóle niejako aktor, bo nikt nie miał pojęcia, jak on się nazywa, ale aktorki te Olbrychski, Pola Raksa, Brylska i to było koniec aktorstwa, jakby o reżyserach w ogóle się wtedy nie mówiło, no Gajos i tam te wszystkie różne Gustliki, to tak, ale ale tak teraz by był na pewno dużo większy zasób, bo byli i piosenkarze, i zespoły, i i muzycy, i: gwiazdy rocka, i gwiazdy , >może nie< teatru, ale kina na pewno, >na pewno byłyby pytania< o Tarantino, >wtedy nie<. Wtedy raczej na i tych wszystkich innych Marusiach się kończyło, ale mniej więcej to geograficznie tak szło i-i tak no, no tak, przeważnie geograficznie, ale kulturalne też jakieś rzeczy dochodziły >takie bieżące< i to była fajna gra.
2:59:22 – MM – A prowadzili państwo pamiętniki albo złote myśli?
2:59:24 – MB – O , >oczywiście< że pamiętniki. Pamiętniki się od pierwszej klasy prowadziło, z tym, że wpisy były bardzo spontaniczne i::: a mój pamiętnik był niestety ocen... cenzurowany przez moją matkę, więc ja niechętnie dawałam, pamiętniki się wymieniało pamiętnikami, czyli „Masz, się wpisz, to ty mi się też wpiszesz”, więc się ozdabiało, najczęściej rysunkami, kredkami zwyczajnymi i się nie wklejało i (to by) to był wierszyki „Na górze róże róże, na dole fiołki / My się kochamy jak dwa aniołki”, typu (2.7) typu tego >ja ja< zawsze wpisywałam bardzo złotą myśl=>złote< myśli nie były takie popularne. Na podwórku... możliwe, że każdy prowadził, bo ja też prowadziłam, ale z tymi złotymi myślami, to tak mi nie za bardzo wyszło, bo trzeba było , tam gromadzić, nie wiadomo było co, >nie<, nie, tak, złote myśli szybko zarzuciłam, nie wiem, chyba na drugiej stronie już nic nie pisałam. Ale pamiętniki jak najbardziej. I to i to czasami i te takie się jakieś za-zamalowywało
3:00:38 – MR – [Tak.
3:00:38 – MB – . Z tym, że nie było takiego zdobnictwa, jak teraz jest, jak te pamiętniki po potem syn potem przynosił, to już były takie pamiętniki z bogactwem z-zdobniczym. Nasze były takie takie jak przed wojną, czyli narysowane jakieś , tutaj ten różek tak , czy tam było napisane. Takie właśnie techniki takie, że się obmalowywało i tak , że tam coś tam, jakieś serduszka, chłopcom się też dawało, >no (to)< ale chłopcy to przeważnie (byli)
3:01:14 – MR – [A chłopcy chyba
3:01:15 – MB – Chłopcy wpisywali dziewczynom
3:01:17 – MR – Wpisywali
3:01:17 – MB – Tak, ale jakieś takie
3:01:18 – MR – A własnych chyba nie prowadzili czy
3:01:20 – MB – Słucham?
3:01:21 – MR – Prowadzili własne? Czy rzadko ()
3:01:23 – MB – , no tacy tacy bardziej no >no<... Grzegorz to na pewno , ten, o którym mówiłam, no ale on był taki... no właśnie jestem ciekawa, co z niego wyrosło. (1.2) (Bym) chciała zobaczyć, może gdzieś na Naszej kl >ale< (°gdzie on z Naszą klasą°).
3:01:40 – MM – No właśnie
3:01:41 – MB – [°Nie::°
3:01:41 – Jak skończyła pani podstawówkę, to utrzymywała potem pani kontakty?
3:01:44 – [Nie. Dostałam jak... skończyłam podstawówkę i:: to było jakieś takie... już się przeszło na następny poziom, czyli tych z podstawówki, to się traktowało tak gorzej, z tym, że u nas jak... ta ta ósma klasa i to prze-przerzucanie ze szkoły do , moi koledzy wyrośli już, ten poszedł do jakiegoś tam technikum właśnie mechanicznego, ten poszedł do zawodówki, ten tak i to już przejście do następnego etapu roz... (tałki) powodowało, że ci ludzie nie... przestali na podwórko wychodzić. Czyli w zasadzie podwórko to było tak do
3:02:27 – MR – [Końca podstawówki.
3:02:27 – MM – [Końca podstawówki. Potem już już chyba nie było takiego obyczaju, żeby chodzić i się z tymi smarkami zadawać. Tak mi się wydaje, że że:: ja już nie widziałam na podwór... >nawet< jak ci starsi, bo bo ten kończył , ten ten, który się moją siostrą zajmował, czyli on poszedł dwa lata wcześniej i on przestał wychodzić na podwórko, czyli jednak to był, to było to, że poszedłem do szkoły... wyszedłem z podstawówki to już się z tym... z tymi podstawowymi nie nie zadaję. I-i-i tak podstawówka mniej więcej podstawówka została podstawówką. Kontakty na podwórku to były takie: (1.2) no właśnie, to też już... bo bo bo najbardziej więzy to, że rocznik przede mną sprzedawał mi podręcznik, czyli ja miałam , że moja koleżanka rok starsza sprzeda mi swoje podręczniki. A jej koleżanka z klasy
3:03:37 – MR – [Koleżanka z podwórka?
3:03:38 – MB – Słucham?
3:03:38 – MR – Ta starsza była z podwórka?
3:03:39 – MB – Z podwórka, tak, tak, °tak°. I ona wiadomo, że ona mi sprzeda pod-podręczniki i w zasadzie to było takie odsprzedawanie i::: każdy odsprzedawał, obojętnie, bez względu na status materialny (1.3) zawsze te podręczniki były: rezerwowane i odkupowane. Na przykład ja miałam zarezerwowane podręczniki już przez kogoś, moje podręczniki, a te, które ja dostawałam, to były za:rezerwowane u tej dziewczyny, ona miała zawsze w bardzo dobrym stanie, ja zawsze w bardzo dobrym stanie oddawałam, nie było zeszytów ćwiczeń. To też trzeba wziąć pod uwagę, także nie było takich jednorazowego użytku
3:04:20 – MR – [Tak.
3:04:20 – MB – Także każdy z nas dbał, bo wiedział, że ten następny też chciałby mieć nowy... dobry podręcznik. Nie było mazania po po-podręczniku, nie było jakiegoś tego jak się coś tam musiało zaznaczyć, to cieniutko, a potem wygumkowało. Czyli każdy wyższy rocznik miał zarezerwowany niżej, i jeszcze niżej, i jeszcze niżej, i je-jeszcze niżej i w re rezultacie ten () były takie, że te książki... >szkoła< organizowała czasami w:: jakby... i to było odsprzedawanie, to nie było danie, to było odsprzedawanie kompletu książek. Te kiermasze, można to tak nazwać, te kiermasze organizowała szkoła w-w-w... jakby to było jakoś zorganizowane, że był jakiś dzień wyznaczony przez szkołę i pod koniec już roku, kiedy każdy przynosił swoje podręczniki, przychodziła młodsza klasa i po prostu każdy tam podpisywał jakby te te książki do sprzedania i ten drugi po prostu odkupował i to było tak, że nawet jeżeli to było anonimowo, że te książki tam leżały podpisane, bo pieniądze i tak przyszły do dziecka z powrotem, bo one musiały być z kolei na tamte książki odkupione. I:-i po prostu to było jakoś tak zorganizowane, że potem nawet na sztuki się kupowało, że ta książka... >te ten komplet< jest zdekompletowany, no to się brało z innej kupki i tak każde dziecko mogło
3:05:56 – MR – [Jasne.
3:05:56 – MB – Sobie dobrać. No a te, które nie dobrały, to musiały sobie nowe kupić i właśnie był ten te jakby takie... gwarancja, że się wszystkie książki będzie miało, to było to najważniejsze, co pod koniec roku . Że nikt nie chciał kupować potem gdzieś tam, bo tych książek... tej książki mogło po prostu nie być. Było wiadomo, że ona jest potrzebna, ale no i był kłopot, bo rok się już zaczął, a nie ma książki
3:06:26 – MR – [Tak.
3:06:26 – MB – To trzeba było... >a nie< było właśnie tak ogłoszeń, ż-żeby... że że „Odsprzedam” czy tam „Mam do sprzedania”, tylko to trzeba było – „Ciociu, bo ja nie mam tego”, a ona w pracy pytała, czy może w pracy kto ma, a-a (tu może nie ma). Był, byłby kłopot i dlatego każdy se rezerwował, że ten kupuje od tego, ten kupuje od tego, ten kupuje od tego i dlatego trzeba dbać o książki.
3:06:49 – MM – A z tą osobą, u której się zarezerwowało, to utrzymywało się jakieś specjalne więzi czy?
3:06:55 – MB – ((westchnięcie)) Tak jak (1.1) mniej więcej tak jak u zwierząt. Ja mało pamiętam tą tą osobę, u której sprzedawałam, bo to było raczej między matkami załatwiane:, jakaś taka matki między sobą, czyli ja w zasadzie nie pamiętam zupełnie. Książki po prostu znikały moje, a ja tylko utrzymywałam więź z tą osobą, która miała mi odsprzedać. I to byłaby moja taka ambicja, nie wiem, moje zadanie, takie żeby żeby te książki... bo dla mnie to było
3:07:24 – MR – [Zdobyć
3:07:24 – MB – Ważne. Dla mnie to było ważne i było ważne, co moja koleżanka, ta właśnie dyrektorska córka, u kogo ona za-zagospodarowała sobie i u kogo ta ta... bo (my byłyśmy) rywalkami z jednej klasy, troszeczkę rywalizowałyśmy między sobą i ta córka głównego księgowego też u kogo sobie zabukowała te książki. I taka była rywalizacja i takie było że żeby tak... ja myślałam sobie – „Kurczę, a jak ona mi podbierze tą, tą moją?”
3:07:51 – MR – [No tak.
3:07:51 – MB – No:: i-i właśnie tak tak nie tyle się utrzymywałyśmy... bo ja tak sob... co... po prostu... lubiłyśmy się tak wzajemnie, no, lubiłyśmy się lubić, ale żeby tak ona... ((podmuch wiatru)) >to od wiatru się zwija< a-a po prostu ona nie za bardzo wychodziła na podwórko, dlatego ja z nie... z nią nie miałam takich styczności typu wspólna gra w piłkę, jazda szaleńcza na rowerze dookoła, no bo ja właśnie miałam takie dziwne:... takie... no właśnie... dziewczyny to były te dwie i ja , była ta ta rok starsza i była już zupełnie starsza, ona się nie liczyła nawet ponieważ ona już od samego początku, jak tylko mieszkałam, ona była starsza, bo ona była siostrą tego tego chłopca, który woził tam moją siostrę i-i-i w zasadzie to byłyśmy trzy z rocznika, potem był chłopak jeden z naszej klasy, >wszyscy byliśmy z tej samej klasy< na dobrą sprawę. I-i potem w zasadzie to to tylko o:... pilność, nasza pilność w szkole, czyli im dalej w stronę ósmej klasy, tym mniej na podwórku.
3:09:13 – MR – No tak.
3:09:13 – MB – Ale póki byłyśmy takie smarkate, no to pamiętam, że one to lalkami się bawiły i ja ja wolałam, żeby moich lalek nikt nie dotykał, więc nie wynosiłam swoich lalek na podwórko, prawda, ale za to lubiłam z chłopakami na rowerze jeździć. Mogłam na cudzym rowerze jeździć, to mi wcale nie przeszkadzało, ale lalki, żeby nikt nie dotykał. ((śmiech)) I to mniej więcej... a z kolei jak się bawiłam lalką tej tej... miałam bawić, no to musiałam poczekać w kolejce, bo to była lalka prawdopodobnie taka barbie. Bo ona miała taką luksusową lalkę, pamiętam, że że była nie za duża, ale wszystko miała, wszystkie sukienki, nawet... różne rzeczy miała ta lalka, więc prawdo... i mieszkała w takiej szafie, więc prawdopodobnie to była barbie, tylko że ja jeszcze o tym nie wiedziałam. I zapamiętałam raczej, że że że to była taka lalka, która... ponieważ musiałam poczekać... „(E::) to ja mam swoje lalki, może bym poszła do swoich, na rower pojeździła”, o. I-i takie... i-i raczej takie, ale za to równo się bawiłyśmy typu skakanka, , w to to chłopcy nie, w ogóle się w to nie bawili, chyba że młodsi, tacy już zupełnie tam tacy, ale i jeszcze te państwa-miasta to też pamiętam, że na pewno dziewczynki też brały udział, bo >bo miały< odpowiednią wiedzę, mogły się wykazać, jak najbardziej.
3:10:32 – MR – Pani M., będziemy musiały już kończyć.
3:10:35 – MB – ((śmiech)) Tak?
3:10:36 – MR – Strasznie dziękujemy.
3:10:36 – MB – Jeżeli to wystarczy, to to bardzo (pr)
3:10:39 – MR – [Pani M., a czy mogłybyśmy się z panią tak umówić, ze jakby co, to dopytamy?
3:10:42 – MB – ((być może dźwięk przewracającego się przedmiotu stojącego na stole)) O:: ()
3:10:42 – MR – [Dobrze, o coś. Czy pani mąż być chciał z nami porozmawiać?
3:10:46 – MB – On mi powiedział, że on lepiej by nic nie mówił.
3:10:48 – MR – ((śmiech)) Dobra
3:10:49 – MB – ((śmiech)) I dlatego ()
3:10:50 – MR – [Ale jakby zmienił zdanie, to my bardzo chętnie
3:10:52 – MB – Nie, nie, o-on
3:10:53 – MR - [(Porozmawiamy)
3:10:54 – MB – Powiedział – „Co ja tam o tej szkole mógłbym mówić?”. On też... on do tej szkoły chodził prawdopodobnie... szkoła nie było... nie była dla niego takim wydarzeniem
3:11:03 – MR – [(Nie była dla niego)
3:11:04 – MB – I chyba tak jak z tego, co ja wiem... bo dlatego, że szkoła była tutaj, on tutaj mieszkał od drugiej klasy szkoły podstawowej i cały czas, także::: (2.6) tutaj nie było . Tutaj się bawili... miał tylko jedną koleżankę cztery lata sta... >młodszą< to to też nie były jakieś takie zabawy , tu tu nie było grupowych takich... też nie chodzili po ruinach. (2.4) on bardzo spokojnie ten czas i nie ma jakichś... niespecjalnie ma jakby... chciałby opowiadać, ponieważ ja opowiadam przy różnych okazjach, ale tak jakoś ten ten czas
3:11:53 – MR – [Ma zamknięty.
3:11:55 – MB – Jakoś taki nieistotny w życiu. On by o technikum, o i tam to się działo, studia, o tam to się działo w ogóle. Nie wiem ((śmiech)) nie wiem... bo rozmawiałam z nim na ten temat, on powiedział, że on o podstawówce, to on nie ma nic ((śmiech)) (do powiedzenia).
3:12:14 – MR – Jasne. Pani M., strasznie dziękujemy.
3:12:15 – MM – Dziękujemy.
3:12:16 – MB – Ja również dziękuję, jeżeli to wystarczy
3:12:16 – MM – [(Jeżeli się)
3:12:18 – MR – Nie, super, na prawdę
3:12:19 – MM – Jakby co, to jeszcze się...
Pierwsza kolumna

Dane kontaktowe do uzupełnienia

Druga kolumna

Dane adresowe do uzupełnienia

Projekt oraz kodowanie:

Logo
bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort alanya escort antalya escort eskişehir escort mersin escort alanya escort